Lista

Webinar o spektrum autyzmu

https://youtube.com/watch?v=Fb0BP96XrTE%3Fsi%3D6vw0E5l4BlbCb29I

Terapia dziecka w spektrum autyzmu

Dziec­ko z dia­gno­zą spek­trum auty­zmu roz­wi­ja się według inne­go algo­ryt­mu, odmien­ne­go wzor­ca roz­wo­jo­we­go niż dziec­ko nie­au­ty­stycz­ne.
Róż­ni­ce doty­czą wzor­ców komunikacyjno-emocjonalnych. Dziec­ko ina­czej kodu­je infor­ma­cje oraz ina­czej je prze­twa­rza i komu­ni­ku­je. Ina­czej nie ozna­cza gorzej.
Przez wie­le lat ist­nia­ło prze­ko­na­nie, że naj­lep­sze, co moż­na zro­bić to nauczyć dzie­ci auty­stycz­ne funk­cjo­no­wa­nia w świe­cie osób nie­au­ty­stycz­nych. Mia­ły się dosto­so­wać, przez to zwięk­szyć szan­sę na odno­sze­nie suk­ce­sów spo­łecz­nych.
Roz­wój badań pozwo­lił nam zro­zu­mieć, że pro­blem jest bar­dziej złożony.

Nie każde dziecko rozwijające się w spektrum wymaga terapii, często potrzebne jest wsparcie.

Jak zatem mądrze wspie­rać dziec­ko w rozwoju?

Jeśli chce­my wspie­rać mądrze, to musi się to odby­wać w zgo­dzie z potrze­ba­mi dane­go czło­wie­ka i posza­no­wa­niem jego god­no­ści i praw. Nie każ­da oso­ba w spek­trum jest w sta­nie obro­nić się przed prze­mo­cą czy też jasno wyra­zić swo­je potrze­by. Nie­zbęd­na jest wraż­li­wość i uważność. 

Na pierwszym miejscu powinniśmy widzieć człowieka, nie autyzm.

Ety­kie­ty szko­dzą. Powo­du­ją, że prze­sta­je­my się zacie­ka­wiać, już wie­my. Sko­ro wie­my, to nie pytamy.

Nie­zwy­kle waż­ne dla osób w spek­trum jest budo­wa­nie samo­świa­do­mo­ści. Ucze­nie jak dane dziec­ko prze­ży­wa róż­ne rze­czy, co się dzie­je z jego cia­łem, jaki jest jego pro­fil sen­so­rycz­ny, co się z nim dzie­je, gdy prze­ży­wa emocje.

Nie­ste­ty, nie mamy do tego goto­we­go skryp­tu. Nie wystar­czy roz­ma­wiać o spo­so­bach, trze­ba odkryć, jak jest u tego kon­kret­ne­go dziec­ka. Wyni­ka to z tego, że wśród osób auty­stycz­nych jest bar­dzo duże zróż­ni­co­wa­nie. Ile osób, tyle możliwości.

Przysłowia

Poni­żej znaj­du­je się pomoc tera­peu­tycz­na dla dzieci.

Złość, czy agresja

Poni­żej znaj­du­je się przy­go­to­wa­ne prze­ze mnie ćwi­cze­nie pomoc­ne do nauki roz­róż­nia­nia zło­ści od agresji.

Fakt, czy wyolbrzymianie

Poni­żej znaj­du­je się przy­go­to­wa­ne prze­ze mnie ćwi­cze­nie on-line pomoc­ne w pra­cy ze znie­kształ­ce­nia­mi poznawczymi.

Jak oni się czują?

Poni­żej znaj­du­je się przy­go­to­wa­ne prze­ze mnie ćwi­cze­nie on-line pomoc­ne przy nauce roz­po­zna­wa­nia emocji.

Dziecięca złość

Do moje­go gabi­ne­tu czę­sto tra­fia­ją rodzi­ce zanie­po­ko­je­ni agre­syw­ny­mi zacho­wa­nia­mi dziec­ka. Opo­wia­da­ją, że sobie nie radzą i nie rozu­mie­ją skąd w dziec­ku tyle zło­ści. Wpa­da­ją w spi­ra­lę bez­sil­no­ści i lęku. Podej­mu­ją kolej­ne dzia­ła­nia, któ­re tyl­ko nasi­la­ją problem.

Złość jest odbie­ra­na jako coś nega­tyw­ne­go, a prze­cież jest to taka sama emo­cja, jak każ­da inna. Potrzeb­na i waż­na. Prze­ży­wa­my ją wszy­scy. Jest dla nas dro­go­wska­zem, że dzie­je się coś, co naru­sza nasze gra­ni­ce, daje poczu­cie nie­spra­wie­dli­wo­ści lub skrzyw­dze­nia. Nie­sie ze sobą ogrom­ną ener­gię, któ­ra ma pomóc w zmia­nie tej sytu­acji. Waż­ne jest, aby umieć sobie z nią radzić, tak, aby nie krzyw­dzić innych. Nie­zwy­kle waż­ne jest, aby rozu­mieć z cze­go wynika.

To co widzi­my, to agre­syw­ne zacho­wa­nie dziec­ka. Dziec­ko kipią­ce zło­ścią — biją­ce, prze­zy­wa­ją­ce, nisz­czą­ce przed­mio­ty. War­to zasta­no­wić się jakie emo­cje towa­rzy­szy­ły dziec­ku wcze­śniej? Z czym sobie nie pora­dzi­ło, jak się czu­ło? To pozwo­li nam lepiej je zro­zu­mieć i sku­tecz­niej pomóc.

Dru­gim pyta­niem, któ­re war­to sobie zadać, to: Któ­re potrze­by dziec­ka, być może, nie są zaspo­ka­ja­ne, że prze­ży­wa ono tyle trud­nych emocji?

Ilu­stra­cja przed­sta­wia nie­któ­re z możliwości.

Prze­śledź­my rów­nież listę potrzeb.

Żad­ne dziec­ko nie chce być złe. Jeże­li poja­wia­ją się trud­ne zacho­wa­nia, to powi­nien być to dla nas sygnał, że dziec­ko nie umie sobie z czymś pora­dzić i potrze­bu­je nasze­go wspar­cia. To naszą rolą — doro­słych, jest dotar­cie do przy­czyn i zapew­nie­nie dziec­ku sku­tecz­nej pomocy.

Trening umiejętności społecznych

Umie­jęt­no­ści spo­łecz­ne mają wpływ na wie­le sfer życia. Moż­na się nawet poku­sić o stwier­dze­nie, że nie ma takiej dzie­dzi­ny życia, w któ­rej nie są przy­dat­ne. Oso­by o wyso­kich kom­pe­ten­cjach spo­łecz­nych lepiej radzą sobie w związ­kach mał­żeń­skich, nawią­zu­ją trwal­sze przy­jaź­nie i są bar­dziej zado­wo­lo­ne ze swo­je­go życia towa­rzy­skie­go oraz zawodowego.

Prze­cięt­ne dziec­ko naby­wa umie­jęt­no­ści spo­łecz­nych poprzez obser­wa­cję oto­cze­nia, w któ­rym dora­sta. Pro­ces roz­po­czy­na się w momen­cie naro­dzin i trwa nie­prze­rwa­nie, aż do dorosłości.

Jeże­li napo­ty­ka­my na dziec­ko, któ­re zacho­wu­je się w spo­sób nie­wła­ści­wy, nie prze­strze­ga norm spo­łecz­nych, to zwy­kle myśli­my, że zosta­ło źle wycho­wa­ne, albo, że dosta­ło nie­wła­ści­we wzor­ce. Jed­nak nie zawsze tak musi być.

Jest gru­pa dzie­ci, któ­re, mają kło­pot z przy­swa­ja­niem tego rodza­ju wie­dzy i pomi­mo naj­lep­szych wzor­ców, nie będą w sta­nie ich przy­swo­ić w spo­sób natu­ral­ny. Dzie­ci takie mają trud­no­ści z rozu­mie­niem zasad spo­łecz­nych, czę­sto nie roz­po­zna­ją w spo­sób pra­wi­dło­wy emo­cji, wyda­ją się nie zauwa­żać potrzeb innych ludzi. Ist­nie­ją dys­funk­cje, któ­re zabu­rza­ją natu­ral­ny pro­ces naby­wa­nia umie­jęt­no­ści spo­łecz­nych. Zali­cza­my do nich m.in. autyzm, zespół Asper­ge­ra, ADHD, a tak­że roz­ma­ite inne dys­funk­cje, któ­re nie wychwy­co­ne i nie reha­bi­li­to­wa­ne odpo­wied­nio dopro­wa­dza­ją do kolej­nych zaburzeń.

Ist­nie­ją meto­dy, aby opi­sy­wa­ne defi­cy­ty wyrów­ny­wać, aby dać tym dzie­ciom szan­sę, na naucze­nie się tego, co jest nie­zbęd­ne, by radzić sobie w spo­łe­czeń­stwie i wieść w nim w mia­rę szczę­śli­we życie. Temu mię­dzy inny­mi słu­ży Tre­ning Umie­jęt­no­ści Spo­łecz­nych (TUS).

<span class=„caps”>ADHD</span> — wczesne objawy

stockvault-boy-bored-with-his-homework-400x583

ADHD

Zespół kine­tycz­ny opi­sy­wa­ny zgod­nie z obo­wią­zu­ją­ca w Pol­sce kla­sy­fi­ka­cją ICD-10 popu­lar­nie nazy­wa­ny jest nad­po­bu­dli­wo­ścią psy­cho­ru­cho­wą lub zgod­nie z kla­sy­fi­ka­cją ame­ry­kań­ską — ADHD (zespół zabu­rzeń uwa­gi z nadak­tyw­no­ścią (attention-deficit/hyperactivity disorder).

Zabu­rze­nie to cechu­je się trud­no­ścia­mi z kon­cen­tra­cją uwa­gi, nad­ru­chli­wo­ścią i impul­syw­no­ścią w stop­niu utrud­nia­ją­cym funk­cjo­no­wa­nie dziec­ka bądź w stop­niu nie­współ­mier­nym do jego rozwoju.

Dia­gno­zę ADHD naj­czę­ściej sta­wia się mię­dzy 6. a 9. rokiem życia dziec­ka. Obja­wy sta­ją się wyraź­ne mię­dzy 5. a 7. rokiem życia, ale bar­dzo czę­sto dopie­ro w szko­le jest to zauwa­ża­ne głów­nie dla­te­go, że
wszyst­kie trzy obja­wy osio­we ści­śle wią­żą się tem­pe­ra­men­tal­ny­mi cecha­mi, któ­re mają duży wpływ na rela­cje z otoczeniem.

Zwy­kle naj­wcze­śniej dostrze­ga­na jest nad­ru­chli­wość. Dziec­ko jest bar­dziej ruchli­we od rówieśników,
nie jest w sta­nie usie­dzieć na miej­scu, nie potra­fi spo­koj­nie bawić się ani odpo­czy­wać, wyko­nu­je ner­wo­we ruchy rąk i/albo nóg, czę­sto jest nad­mier­nie roz­ga­da­ne oraz hałaśliwe.
Są bada­cze, któ­rzy twier­dzą, że naj­wcze­śniej­sze obja­wy ADHD moż­na zauwa­żyć już w łonie matki.

Już w okre­sie przed­szkol­nym zauwa­ża­my u dziec­ka zacho­wa­nia impul­syw­ne, wyni­ka­ją­ce z defi­cy­tów hamo­wa­nia reakcji.
Dziec­ko nie jest w sta­nie powstrzy­mać się przed dzia­ła­niem, wcho­dzi przez to w kon­flik­ty, łatwo się obra­ża, ma trud­ność z przy­sto­so­wa­niem do nowych sytu­acji. Bodź­ce na któ­re są nara­żo­ne wywo­łu­ją natych­mia­sto­wą reak­cję moto­rycz­ną i emo­cjo­nal­ną, bez wzglę­du na jej uza­sad­nie­nie w danej chwili.
Gdy dziec­ko tra­fia do szko­ły na plan pierw­szy wysu­wa­ją się pro­ble­my z kon­cen­tra­cją uwa­gi. U dziec­ka z ADHD trwa­łość uwa­gi jest bar­dzo mała, a prze­rzut­ność – nad­mier­na, co powo­du­je zmniej­szo­ną zdol­no­ścią do kon­cen­tra­cji na jed­nym zja­wi­sku przez dłuż­szy czas. Dziec­ko takie nie nie sto­su­je się do instruk­cji, nie słu­cha uważ­nie. Ma trud­ność z zapa­mię­ta­niem co mia­ło zrobić.

Oto­cze­nie postrze­ga je czę­sto jako agre­syw­ne, bo nie mają pro­blem z powstrzy­ma­niem się  od natych­mia­sto­we­go zaspo­ka­ja­nia potrzeb.

<span class=„caps”>ZABURZENIE</span> <span class=„caps”>OSOBOWOŚCI</span> typu Borderline — Borderline Personality Disorder

Poję­cie zabu­rze­nia bor­der­li­ne (za­burzenie z pogra­ni­cza albo pogra­nicz­ne) do psy­chia­trii i psy­cho­lo­gii kli­nicz­nej wpro­wa­dził pod koniec lat trzy­dziestych Stern. Nazwa doty­czy­ła takie­go zaburze­nia, któ­re­go obja­wy, z jed­nej stro­ny są cha­rak­te­ry­stycz­ne dla sta­nów neu­ro­tycz­nych, z dru­giej zaś — dla psychotycznych.

Wcze­śniej zabu­rze­nia o obja­wach cha­rak­te­ry­stycz­nych dla ner­wi­cy i psy­cho­zy nazy­wa­no: ukry­tą schi­zo­fre­nią, pseu­do­neu­ro­tycz­ną schi­zo­fre­nią, schi­zo­fre­nią ambu­la­to­ryj­na albo cha­rak­te­rem psychotycznym.

Według DSM-IV zabu­rze­nie oso­bo­wo­ści bor­der­li­ne, to uogól­nio­ny wzo­rzec nie­sta­bil­nych rela­cji inter­per­so­nal­nych, wyobra­żeń o sobie, uczuć współ­wy­stę­pu­ją­cych z wyraź­ną impul­syw­no­ścią, któ­ry poja­wia się u jed­nost­ki w róż­nych kon­tek­stach od okre­su wcze­snej dorosłości.

Dla zabu­rze­nia bor­der­li­ne cha­rak­te­ry­stycz­na jest duża róż­no­rod­ność obja­wów. Czę­sto mówi się, że oso­by takie balan­su­ją pomię­dzy depre­sją, nie­po­ko­jem i gnie­wem, któ­rym reagu­ją na naj­mniej­szą nawet pro­wo­ka­cję. Moż­na powie­dzieć, że ludzie ci w kon­tak­tach inter­per­so­nal­nych pre­zen­tu­ją wzo­rzec funk­cjo­no­wa­nia opar­ty o impul­syw­ność i nie­sta­bil­ność. Jed­no­cze­śnie wyka­zu­ją nad­mier­ną tro­skę o wła­sny wize­ru­nek i cha­rak­te­ry­zu­je je zmien­ny nastrój.  Sta­no­wi temu towa­rzy­szy chro­nicz­ne uczu­cie pust­ki. Łatwo się nudzą i cią­gle poszu­ku­ją innych form aktywności.

Jed­nost­ki takie mają z regu­ły zabu­rzo­ne i nie­sta­bil­ne poczu­cie toż­sa­mo­ści, a przez to  ich kon­tak­ty z oto­cze­niem są nie­sta­łe i obcią­żo­ne poczu­ciem zagro­że­nia. Ogrom­nie boją się odrzu­ce­nia i podej­mu­ją despe­rac­kie wysił­ki, by tego unik­nąć. Są bar­dzo nie­pew­ne sie­bie, co powo­du­je, że wciąż czu­ją się przez oto­cze­nie lek­ce­wa­żo­ne. Pro­wa­dzi to czę­sto do  słow­nych ata­ków na part­ne­ra lub nawet zagro­że­nia samobójstwem.

Sta­ty­sty­ki poka­zu­ją, że od 8% do 10% osób z tej gru­py umie­ra z powo­du uda­nych prób samo­bój­czych lub doko­nu­je poważ­niej­szych ata­ków samo­oka­le­cze­nia, któ­re czę­sto przy­no­szą im ulgę w odre­ago­wa­niu lęku i dysforii.

Oso­by z zabu­rze­nia­mi bor­de­li­ne  czę­sto zmie­nia­ją part­ne­rów. Two­rzą związ­ki  z począt­ku wyide­ali­zo­wa­ne, któ­re czę­sto koń­czą się gorz­kim roz­cza­ro­wa­niem i żalem.

W bez­względ­ny spo­sób nisz­czą związ­ki z inny­mi ludź­mi, a jed­no­cze­śnie towa­rzy­szy im sta­łe uczu­cie pust­ki, bar­dzo źle zno­szą samot­ność. Mie­wa­ją wpraw­dzie epi­zo­dy bycia opie­kuń­czy­mi i empa­tycz­ny­mi, ale idzie to w parze z ocze­ki­wa­niem wza­jem­no­ści w posta­ci bez­wa­run­ko­we­go zaspo­ka­ja­nia ich potrzeb i wymagań.

Cza­sem zda­rza się, że oso­by z bor­der­li­ne mają  krót­kie i prze­lot­ne epi­zo­dy utra­ty kon­tak­tu z rze­czy­wi­sto­ścią. Mie­wa­ją wte­dy  uro­je­nia, halu­cy­na­cje, para­no­icz­ne prze­świad­cze­nia, wypa­cze­nie obra­zu wła­sne­go cia­ła lub obja­wy dyso­cja­cyj­ne, a nawet psy­cho­tycz­ne. Cha­rak­te­ry­stycz­ne jest rów­nież pono­sze­nie pora­żek w sytu­acjach, któ­re powin­ny zakoń­czyć się sukcesem.

Oso­by z bor­der­li­ne nie potra­fią wyko­rzy­stać swo­ich talen­tów i posia­da­nych umie­jęt­no­ści. Wie­lu bada­czy tej pro­ble­ma­ty­ki porów­nu­je ich życie  do nie­usta­ją­cej męki.  Wią­że się to rów­nież z więk­szym ryzy­kiem zabu­rzeń lęko­wych, wystą­pie­nia zabu­rzeń nastro­ju w tym depre­sji oraz cho­ro­by afek­tyw­nej dwu­bie­gu­no­wej, zabu­rzeń odży­wia­nia w tym ano­rek­sji i buli­mii, zespo­łu obsesyjno-kompulsywnego, zabu­rzeń pod posta­cią soma­tycz­ną, uzależnienia.

Wybrane teorie

Pod­sta­wo­wym pyta­niem jakie sta­wia­ją sobie kli­ni­cy­ści jest czy u pod­ło­ża tego zabu­rze­nia leżą spe­cy­ficz­ne czyn­ni­ki śro­do­wi­sko­we, bio­lo­gicz­ne, spo­łecz­ne decy­du­ją­ce o jej kształ­to­wa­niu się. Głów­ne kon­cep­cje dyna­micz­nie roz­wi­ja­ją­ce się na prze­strze­ni ostat­nich lat sku­pio­ne są na rela­cji z obiek­tem, psy­cho­lo­gii self, kon­cep­cji behawioralno-poznawczej i bio­spo­łecz­nej. Inni bada­cze bio­rą pod uwa­gę gene­ty­kę, neu­ro­bio­lo­gię, zanie­dba­nie i trau­mę w dzieciństwie.

Współczesne koncepcje psychoanalityczne

Lidia Cier­piał­kow­ska w Psy­cho­lo­gii zabu­rzeń poda­je, że „Jed­na z pierw­szych kla­sy­fi­ka­cji opie­ra­ła się na zaob­ser­wo­wa­nych róż­ni­cach w rela­cji pacjent ana­li­tyk i pro­po­no­wa­ła roz­róż­nie­nie mię­dzy czymś co Freud nazy­wał jako ner­wi­cę opar­tą na prze­nie­sie­niu, a czymś nazy­wa­nym jako ner­wi­cę nie opar­tą na prze­nie­sie­niu”. Do tej dru­giej gru­py moż­na zali­czyć zabu­rze­nia z pogra­ni­cza psy­cho­zy i ner­wi­cy wobec któ­rych psy­cho­ana­li­za była bezskuteczna.

Modele opisowe w psychoanalizie

Spo­śród pro­po­no­wa­nych przez psy­cho­ana­li­ty­ków opi­sów zabu­rzeń z pogra­ni­cza na pozio­mie deskryp­tyw­nym do naj­bar­dziej cenio­nych nale­ży kon­cep­cja Grin­ke­ra i jego współ­pra­cow­ni­ków. Gold­ste­in pisze, iż zespół Grin­ke­ra wyod­ręb­nił czte­ry cechy ludzi z BDT, na pod­sta­wie któ­rych podzie­lo­no zabu­rze­nia na czte­ry gru­py sze­re­go­wa­ne od kon­ti­nu­um ner­wic do psy­choz. Wyróż­nić tutaj może­my: złość, defekt w kon­tak­tach inter­per­so­nal­nych, brak spój­no­ści self, depresja.

Nato­miast Gun­der­son zapro­po­no­wał aktu­al­ną wer­sję symp­to­mów zabu­rzeń z pogra­ni­cza. Nale­żą do nich: niskie osią­gnię­cia, impul­syw­ność, pró­by samo­bój­cze, epi­zo­dy psy­cho­tycz­ne, dobra socja­li­za­cja połą­czo­na z nie zno­sze­niem samot­no­ści, zabu­rzo­ne związ­ki intymne.

Model konfliktu w koncepcji Kernberga

Cier­piał­kow­ska w Psy­cho­lo­gii zabu­rzeń poda­je, iż „Model kon­flik­tu zakła­da, że zabu­rze­nie bor­der­li­ne to pew­ne­go rodza­ju intrap­sy­chicz­na struk­tu­ra obron­na powsta­ją­ca w dzie­ciń­stwie i zwią­za­na z wadli­wą inte­gra­cją popę­dów, afek­tów i rela­cji z obiektem” .

Model deficytu

W tym mode­lu mamy doczy­nie­nia z zało­że­niem, iż w struk­tu­rze oso­bo­wo­ści ist­nie­ją takie nie­do­stat­ki jak: uszko­dze­nie funk­cji ego, defek­ty struk­tu­ry self, brak sta­ło­ści obiek­tu, dyfu­zji toż­sa­mo­ści, roz­sz­cze­pie­nia, bra­ku zdol­no­ści do emo­cjo­nal­ne­go wią­za­nia się z obiek­tem. Tutaj, ina­czej niż w mode­lu kon­flik­tu oso­bo­wość z pogra­ni­cza nie jest zde­ter­mi­no­wa­na roz­sz­cze­pie­niem bo nie ma uwew­nętrz­nio­ne­go dobre­go obiek­tu. Powo­du­je to prze­ży­wa­nie sil­nych przed porzu­ce­niem co jest w tym wypad­ku naj­waż­niej­sze, gdyż oso­by z pogra­nicz­ną oso­bo­wo­ścią mają duże pro­ble­my w kon­tak­tach inter­per­so­nal­nych. Model ten wyko­rzy­sty­wa­ny jest do two­rze­nia zasad tera­pii osób z bor­der­li­ne pole­ga­ją­cy na wzmac­nia­niu siły ego, spój­no­ści self i poczu­cia bezpieczeństwa.

Koncepcje poznawczo-behawioralne

Gene­ral­nie według tych kon­cep­cji każ­de zabu­rze­nie oso­bo­wo­ści cha­rak­te­ry­zu­je się zespo­łem nad­mier­nie roz­wi­nię­tych wzor­ców zacho­wa­nia oraz zespo­łem wzor­ców nie­do­sta­tecz­nie roz­wi­nię­tych. Wystę­pu­ją tutaj tak­że fał­szy­we prze­ko­na­nia o sobie i świe­cie wią­żą­ce się z nega­tyw­ny­mi emo­cja­mi. Zabu­rze­nia oso­bo­wo­ści typu bor­der­li­ne spo­wo­do­wa­ne są nie­ade­kwat­ny­mi oddzia­ły­wa­nia­mi śro­do­wi­ska, pod­trzy­my­wa­ne neu­ro­tycz­ny­mi mecha­ni­zma­mi samo­po­ni­ża­nia, kara­nia i potę­pia­nia innych za trud­ne warun­ki życia.

Psychoewolucyjna koncepcja Becka

Beck twier­dzi, że oso­bo­wość to zbiór stra­te­gii słu­żą­cych łago­dze­niu kon­flik­tu pomię­dzy dąże­niem do prze­ży­cia i pro­kre­acji, a wyma­ga­nia­mi oto­cze­nia. Zabu­rze­nie z pogra­ni­cza psy­cho­zy i ner­wi­cy, podob­nie jak każ­de inne tłu­ma­czy jako indy­wi­du­al­nie odzie­dzi­czo­ne i ukształ­to­wa­ne stra­te­gie wobec szyb­ko zmie­nia­ją­cych się warun­ków życia. Nato­miast już same zabu­rze­nia typu bor­der­li­ne tłu­ma­czy bio­lo­gicz­ną pre­dys­po­zy­cją jed­nost­ki do niskiej tole­ran­cji na stres oraz znie­kształ­ce­niem poznaw­czym i histo­rią ucze­nia się wzmocnień.

Biospołeczne koncepcje

Kon­cep­cje bio­spo­łecz­ne roz­wi­ja­ne są przez dwa zespo­ły kie­ro­wa­ne przez T. Mil­lo­na oraz M. Linnehan.

Biospołeczny model M.Linnehan

Model ten zakła­da wro­dzo­ne oraz spo­łecz­ne przy­czy­ny powsta­wa­nia zabu­rzeń z pogra­ni­cza, któ­re ujaw­nia­ją się w posta­ci spe­cy­ficz­nych wzor­ców zacho­wań. Te beha­wio­ral­ne wzor­ce Lineh­han przed­sta­wia na trzech dymen­sjach osi uwa­run­ko­wań społecznych:

  • Emo­cjo­nal­na podat­ność na zra­nie­nie vs. Unie­waż­nie­nie afektu;
  • Aktyw­na pasyw­ność vs. pozor­na kompetencja;
  • Nie­usta­ją­cy kry­zys vs. Powstrzy­my­wa­nie żałoby;

W póź­niej­szym okre­sie Lin­ne­han stwier­dza, że pier­wot­ną przy­czy­ną zabu­rze­nia bor­der­li­ne jest dys­funk­cja w zakre­sie regu­la­cji emo­cji, a pozo­sta­łe obja­wy sta­no­wią rezul­tat nie­przy­sto­waw­czych prób radze­nia sobie jed­nost­ki z deficytem.

Biospołeczny model zaburzeń osobowości T. Millona

Bio­spo­łecz­ny model zabu­rzeń oso­bo­wo­ści wywo­dzi się z teo­rii ewo­lu­cji i spo­łecz­ne­go ucze­nia się. Wska­zu­je na współ­wy­stę­po­wa­nie czyn­ni­ków bio­lo­gicz­nych, psy­cho­lo­gicz­nych i spo­łecz­nych. Wedle teo­rii tej two­rze­nie się pra­wi­dło­wej lub zabu­rzo­nej oso­bo­wo­ści zale­ży od moż­li­wo­ści ucze­nia się i radze­nia sobie ze stre­sem w róż­nych warun­kach śro­do­wi­ska. Model oso­bo­wo­ści w aspek­cie tej teo­rii opi­sy­wa­ny jest przez Mil­lo­na na 3 dymensjach:

  • Przyjemność- ból, gdzie przy­jem­ność ma na celu popra­wę jako­ści życia, a ból zorien­to­wa­ny jest na poko­na­nie czyn­ni­ków śro­do­wi­sko­wych, któ­re mogą tę jakość obniżyć;
  • Bierność-aktywność, gdzie bier­na orien­ta­cja to przy­sto­so­wy­wa­nie się do wzmoc­nień wystę­pu­ją­cych w jed­nej niszy eko­lo­gicz­nej. Aktyw­na orien­ta­cja zaś to ten­den­cja do prze­kształ­ca­nia i mody­fi­ko­wa­nia śro­do­wi­ska w poszu­ki­wa­niu nowych wzmocnień;
  • Ja-inni, aby unik­nąć wygi­nię­ciu orga­ni­zmy roz­wi­nę­ły stra­te­gie roz­rod­cze w bio­lo­gii okre­śla­ne za pomo­cą liter R i K, gdzie R to ten­den­cja do zacho­wań ego­istycz­nych, samo­lub­nych i nie­wraż­li­wych, zaś K to ten­den­cja do zacho­wań opie­kuń­czych i zabiegających.

Ze wzglę­du na zależ­ność od siły i pozy­cji poszcze­gól­nych kom­po­nen­tów Mil­lon dzie­li oso­bo­wość na 4 rodzaje:

a) Zrów­no­wa­żo­ne – zacho­wu­ją rów­no­wa­gę mię­dzy skraj­ny­mi for­ma­mi aktyw­no­ści z 3 dymensji

b) Wyka­zu­ją­ce nie­do­bór – nie są zdol­ne do doświad­cza­nia lub dzia­ła­nia skie­ro­wa­ne­go na osią­gnię­cie wszyst­kich 3 celów egzystencjalnych

c) Nie­zrów­no­wa­żo­ne – moż­na umiej­sco­wić na 1 z 3 krań­ców dymensji

d) Kon­flik­to­we – zma­ga­ją się z ambi­wa­len­cją, tzn. dążą raz w jed­nym raz dru­gim kie­run­ku na dymensji

Każ­de z zabu­rzeń oso­bo­wo­ści Mil­lon opi­su­je na 4 pozio­mach: beha­wio­ral­nym, feno­me­no­lo­gicz­nym, intrap­sy­chicz­nym i biopsychicznym.

Genetyczne przyczyny powstawania borderline

Jak wie­my oso­bo­wość jest po czę­ści dzie­dzicz­na więc wyni­ka z tego, że oso­bo­wość pogra­nicz­na też powin­na. Wedle medy­cy­ny ist­nie­je wpływ genów na zabu­rze­nie oso­bo­wo­ści typu bor­der­li­ne. Jed­no z więk­szych badań nad bliź­nię­ta­mi wyka­za­ło, że jeże­li jed­no z bliź­nia­ków speł­nia kry­te­ria dia­gno­stycz­ne bor­der­li­ne, to dru­gie ma 35% na ryzy­ko tej choroby.

Neurobiologia

W zabu­rze­niach oso­bo­wo­ści z pogra­ni­cza ogrom­ną rolę mają neu­ro­prze­kaź­ni­ki takie jak sero­to­ni­na, nora­dre­na­li­na i ace­ty­lo­cho­li­na, GABA oraz glu­ta­mi­nian. W nie­któ­rych bada­niach mózgu opi­sa­no zmia­ny w nastę­pu­ją­cych obsza­rach ukła­du czołowo-limbicznego osób z bor­der­li­ne: kora przed­nia zakrę­tu obrę­czy, kora czołowo-oczodołowa, kora przed­czo­ło­wa grzbietowo-boczna, hipo­kamp, cia­ło mig­da­ło­wa­te. W jed­nym z badań wykry­to nie­pra­wi­dło­wy pod­sta­wo­wy meta­bo­lizm w obsza­rach przed­czo­ło­wych. Obsza­ry te praw­do­po­dob­nie odpo­wia­da­ją za trans­mi­sję sero­to­ni­ner­gicz­na, a zmia­ny w tych obsza­rach mogą być zwią­za­ne z odha­mo­wy­wa­niem agre­sji i dzia­ła­nia­mi impul­syw­ny­mi. Wroń­ska poda­je tak­że, że u osób z bor­der­li­ne stwier­dzo­no reduk­cję pła­tów czo­ło­wych i czołowo- oczo­do­ło­wych oraz spa­dek stę­że­nia mar­ke­ra inte­gral­no­ści mózgu-kwasu ace­ty­lo­aspar­gi­no­we­go. Ponad­to w innych bada­niach opi­sa­no reduk­cję obję­to­ści hipo­kam­pa i cia­ła migdałowatego.

Zaniedbanie i trauma w dzieciństwie

Licz­ne bada­nia wyka­za­ły sil­ny zwią­zek pomię­dzy wyko­rzy­sty­wa­niem w dzie­ciń­stwie i roz­wo­jem bor­der­li­ne. Wie­le z tych osób poda­je w wywia­dzie wystą­pie­nie wyko­rzy­sty­wa­nia sek­su­al­ne­go, prze­mo­cy fizycz­nej lub psy­chicz­nej. Oka­zu­je się, że pacjen­ci z bor­der­li­ne znacz­nie czę­ściej niż w przy­pad­ku resz­ty popu­la­cji wska­zu­ją na słow­ne, fizycz­ne, emo­cjo­nal­ne i sek­su­al­ne wyko­rzy­sty­wa­nie przez opie­ku­nów obu płci.

BIBLIOGRAFIA

  • L. Cier­piał­kow­ska, Zabu­rze­nie oso­bo­wo­ści Bor­der­li­ne w: Psy­cho­lo­gia zabu­rzeń oso­bo­wo­ści, red. Lidia Cie­piał­kow­ska, wyd. UAM, Poznań 2004
  • Gold­ste­in. G. Eda, Zabu­rze­nia z pogra­ni­cza — mode­le kli­nicz­ne i tech­ni­ki tera­peu­tycz­ne, GWP, Gdańsk 2003
  • D. Gór­ska, Orga­ni­za­cja oso­bo­wo­ści bor­der­li­ne w kon­tek­ście Kern­ber­ga teo­rii reak­cji z obiek­tem, w: Współ­cze­sna psy­cho­ana­li­za — teo­ria rela­cji z obiek­tem, red. L. Cier­piał­kow­ska, J. Gości­niak, wyd. Fun­da­cji Huma­nio­ra, 2005
  • A. Jaku­bik, Dyle­mat oso­bo­wo­ści pogra­ni­cza, psychologia.edu.pl
  • A. Jaku­bik: Zabu­rze­nia oso­bo­wo­ści. W: S. Dąbrow­ski, J. Jaro­szyń­ski, S. Pużyń­ski (red.): Psy­chia­tria. PZWL, War­sza­wa 1987a, t. 1, 230–248.
  • A. Reber, Słow­nik psy­cho­lo­gii, Wydaw­nic­two Nauko­we Scho­lar, War­sza­wa 2000
  • A. Wroń­ska, Zabu­rze­nia oso­bo­wo­ści typu bor­der­li­ne, epi­de­mio­lo­gia, etio­lo­gia, lecze­nie w: Psy­chia­tria w prak­ty­ce ogól­no­le­kar­skiej, tom 7, nr.4, Via Medi­ca, Gdańsk 2007

Wakacyjne obozowe wspomnienia

białka zm

Obóz tera­peu­tycz­ny Biał­ka Tatrzań­ska — lipiec 2013 r.

 

sulęczyno zm

Obóz tera­peu­tycz­ny Sulę­czy­no — lipiec 2013 r.

 

Nie wylejmy dziecka z kąpielą, czyli o zamieszaniu wokół <span class=„caps”>ADHD</span>

Ostat­nio dość gło­śno zro­bi­ło się wokół rze­ko­me­go przed­śmiert­ne­go stwier­dze­nia przez dok­to­ra Eisen­ber­ga, iż ADHD nie istnieje.

Nie­ste­ty, kolej­ny raz prze­ko­nu­je­my się, że ludzie mają ogrom­ną potrze­bę doszu­ki­wa­nia się sen­sa­cyj­nych wia­do­mo­ści, nato­miast nie­zbyt chęt­nie je weryfikują.

Bar­dzo mnie, oso­bi­ście, poru­szy­ły tego typu dzia­ła­nia. Wiem ile tru­du kosz­tu­je rodzi­ców wycho­wa­nie dziec­ka z ADHD, jak cięż­ka i dłu­go­trwa­ła jest to pra­ca. Popro­szo­no nas o wypo­wiedz w tej sprawie.

Oto ona:

http://foch.pl/foch/1,132039,14136584,Czy_ADHD_to_jednak_sciema__Wywiad_ze_specjalistami.html#opinions

Co kilka-kilkanaście mie­się­cy wra­ca temat dr Eisen­ber­ga odpo­wie­dzial­ne­go za odkry­cie ADHD, któ­ry ponoć tuż przed śmier­cią przy­znał, że to fik­cyj­na cho­ro­ba. Jak śro­do­wi­sko spe­cja­li­stów dziś odno­si się do takich rewelacji?

No cóż, ist­nie­ją śro­do­wi­ska w jakiś spo­sób zain­te­re­so­wa­ne pod­wa­ża­niem ofi­cjal­nych metod lecz­ni­czych. I zapew­ne to robią. Do tego mamy cał­kiem dużą gru­pę ludzi z para­no­icz­ną podejrz­li­wo­ścią, któ­rzy będą nie­uf­nie patrzeć na każ­dy pro­dukt, któ­re­go dzia­ła­nia nie rozu­mie­ją. Tak samo jest ze szcze­pion­ka­mi. Rynek jest bar­dzo duży a zde­spe­ro­wa­ni rodzi­ce wyda­dzą każ­de pie­nią­dze mając nadzie­ję na szan­sę wyle­cze­nia. Aby mieć dostęp do tych pie­nię­dzy trze­ba tyl­ko pod­ko­pać zaufa­nie do medycyny.

Dodat­ko­wym pro­ble­mem jest to, że far­ma­ko­te­ra­pia wyda­je się sza­lo­na! Mamy pozor­nie absur­dal­ną sytu­ację, że dziec­ku nad­po­bu­dli­we­mu poda­je­my śro­dek, któ­ry jest pobu­dza­ją­cy. Czy­li taki, któ­ry u dziec­ka prze­cięt­ne­go wywo­łu­je obja­wy podob­ne do ADHD. Gdzie tu sens, gdzie logi­ka? Po pro­stu śro­dek pobu­dza­ją­cy sto­so­wa­ny typo­wo w przy­pad­ku ADHD „pod­krę­ca” bar­dziej ośro­dek hamu­ją­cy i w rezul­ta­cie pozwa­la dziec­ku (i doro­słe­mu) się wyciszyć.

W dodat­ku kla­sycz­ne środ­ki uspo­ka­ja­ją­ce dzia­ła­ją na ADH­D’ow­ców odwrot­nie. Czę­sto sto­so­wa­ny przez psy­chia­trów lek o nazwie hydro­xi­zi­num daje u ADH­D’ow­ców wręcz kata­stro­fal­ne efek­ty. Nie zmniej­sza nad­ru­chli­wo­ści i wyłą­cza roz­są­dek. Efek­ty bywa­ją dra­ma­tycz­ne. A tak na koniec — Eisen­berg nie był „odkryw­cą” ADHD, pierw­sze opi­sy są o kil­ka­dzie­siąt lat star­sze niż opis Eisenberga.

Wresz­cie są też pacjen­ci, mają kon­kret­ne obja­wy — nie ma tu chy­ba miej­sca na fikcję?

Nie ma tutaj miej­sca na fik­cję, a całe zamie­sza­nie wyni­ka z nie­udol­ne­go i ten­den­cyj­ne­go prze­tłu­ma­cze­nia omó­wień arty­ku­łów dr Eisen­ber­ga. Nawet nie się­gnię­to do ory­gi­nal­nych prac Eisen­ber­ga, bo były pisa­ne po nie­miec­ku. Ktoś w jed­nym z mate­ria­łów z roz­bra­ja­ją­cą szcze­ro­ścią wyznał, że posłu­gi­wał się auto­ma­tycz­nym tłu­ma­cze­niem tekstów!

ADHD ist­nie­je i ma kon­kret­ne obja­wy zarów­no u dzie­ci jak i u doro­słych. Tego typu komen­ta­rze wyrzą­dza­ją ogrom­ną krzyw­dę ludziom, któ­rzy na co dzień muszą się zma­gać z duży­mi pro­ble­ma­mi. To, co dla nas jest oczy­wi­ste, oni muszą lata­mi wypra­co­wy­wać. Dodat­ko­wo teraz każ­dy zapa­mię­ta jedy­nie gło­śny nagłó­wek, że ADHD nie ist­nie­je, a mało kto wczy­ta się w demen­tu­ją­ce to komentarze.

Zarzu­tem, któ­ry powra­ca wraz z roz­mo­wa­mi o fik­cyj­no­ści ADHD jest chęć pod­nie­sie­nia zysków firm far­ma­ceu­tycz­nych, ale , pro­szę mnie wypro­wa­dzić z błę­du jeśli jest ina­czej — tera­pia far­ma­ko­lo­gicz­na zwłasz­cza u dzie­ci to chy­ba osta­tecz­ność i są inne meto­dy lecze­nia, takie jak zaję­cia tera­peu­tycz­ne, a nawet odpo­wied­nio dobra­na dieta?

Oczy­wi­ście kon­cer­ny chcą mak­sy­ma­li­zo­wać zyski, tego nikt nie negu­je. Ale jest kon­ku­ren­cja, ceny leków poszły moc­no w dół, więc nie prze­sa­dzaj­my z mafij­no­ścią koncernów.

Tera­pia far­ma­ko­lo­gicz­na nie jest osta­tecz­no­ścią, bywa nie­zbęd­nym kom­po­nen­tem lecze­nia. Ale oczy­wi­ście wyłącz­nie połą­czo­na z odpo­wied­nią psy­cho­te­ra­pią i wła­ści­wy­mi meto­da­mi wycho­waw­czy­mi. Far­ma­ko­lo­gia samo­dziel­nie może nawet napsuć, tablet­ka nie wycho­wa dziec­ka. Wszel­kie inne meto­dy, czy­li die­ta, ziół­ka, suple­men­ty mają war­tość rów­ną pla­ce­bo. Są kom­plet­nie nie­sku­tecz­ne, ale za to bar­dzo kosztowne.

Jed­no nale­ży moc­no pod­kre­ślić: samo lecze­nie far­ma­ko­lo­gicz­ne nie powin­no mieć miej­sca, bo jest tyl­ko chwi­lo­wym środ­kiem zarad­czym. Trwa­łe efek­ty dają jedy­nie połą­czo­ne terapie.

Czy takie zarzu­ca­nie, iż mamy do czy­nie­nia z „fik­cyj­ną cho­ro­bą” może mieć nega­tyw­ne skutki?

Tak, może mieć dra­ma­tycz­ne skut­ki. Dzie­ci dotknię­te ADHD mają czę­sto bar­dzo niską samo­oce­nę. Moż­na im ją pod­nieść prze­ko­nu­jąc, że ich nie­po­wo­dze­nia są wyni­kiem cho­ro­by a nie tym, że one są do nicze­go. Kolej­na wrzut­ka „ADHD nie ist­nie­je” powo­du­je natych­miast u tych dzie­ci kata­stro­fal­ne zniż­ki samo­oce­ny i nasi­le­nie obja­wów. Dodat­ko­wo rodzi­ce, któ­rzy auten­tycz­nie kocha­ją i trosz­czą się o swo­je dzie­ci mogą zostać wtło­cze­ni w poczu­cie winy i zostać prze­ko­na­ni, że pro­ble­my ich pociech wyni­ka­ją z błę­dów wycho­waw­czych. Zdez­o­rien­to­wa­ny, zaszczu­ty rodzic nie jest w sta­nie wycho­wać szczę­śli­we­go czło­wie­ka, ani w spo­sób wła­ści­wy pokie­ro­wać jego przyszłością.

Dodat­ko­wo, rodzi­ce, któ­ry doświad­cza­ją bez­sil­no­ści w kon­tak­tach ze szko­łą i ze spe­cja­li­sta­mi sami popa­da­ją w ner­wi­ce, depre­sje i fobie szkol­ne. Trze­ba powie­dzieć jasno i dobit­nie: takie kam­pa­nie wywo­łu­ją ludzie bez wyobraź­ni, któ­rzy swo­imi dzia­ła­nia­mi dewa­stu­ją kru­chą struk­tu­rę psy­chicz­ną dzie­ci dotknię­tych ADHD. Dla roz­ła­do­wa­nia wła­snych fobii lub zała­twie­nia inte­re­sów nisz­czą dzie­ci i ich rodziców.

Czy ludziom z ADHD w Pol­sce przy­słu­gu­ją w ogó­le jakieś przy­wi­le­je , jak choć­by szan­sa na prze­dłu­żo­ny czas pisa­nia egzaminu?

Dia­gno­za ADHD nic nie daje pod­czas egza­mi­nów. Pozwa­la jedy­nie uzy­skać zale­ce­nia dla nauczy­cie­li co do metod postę­po­wa­nia z dzieć­mi. Przy czym, według mnie, takie typo­we zale­ce­nia powin­ny być sto­so­wa­ne wobec wszyst­kich dzie­ci, a nie tyl­ko wobec dzie­ci dys­funk­cyj­nych. I to jest dra­mat, bo szko­ły wyspe­cja­li­zo­wa­ły się w kara­niu dzie­ci, a nie moty­wo­wa­niu pozy­tyw­nym. Rezul­ta­ty zna­my: obni­ża­ją­cy się poziom naucza­nia, agre­sja w szko­le. To są wszyst­ko wyni­ki opre­syj­no­ści metod szkol­nych. Nie tyl­ko dzie­ci z ADHD zasłu­gu­ją, żeby trak­to­wać je po ludz­ku. Dziec­ko z ADHD nie otrzy­mu­je tak­że zale­ce­nia do nauki w kla­sie inte­gra­cyj­nej, a więc zwy­kle tra­fia do zwy­kłej, prze­ła­do­wa­nej kla­sy, gdzie jesz­cze trud­niej jest mu sku­pić uwa­gę. To pro­sta dro­ga do katastrofy.

ADHD to też skrót, któ­rym ludzie żon­glu­ją coraz czę­ściej. Wie­le osób może już koja­rzyć, że cho­dzi o pew­ne zabu­rze­nia kon­cen­tra­cji, nad­po­bu­dli­wość rucho­wą, ale nawet oso­by, któ­re są rodzi­ca­mi dzie­ci u któ­rych podej­rze­wa się zespół ADHD czę­sto nie potra­fią powie­dzieć o co cho­dzi — to pro­blem funk­cjo­no­wa­nia mózgu?

Na pew­no ist­nie­ją co naj­mniej 3 odmia­ny ADHD, przy czym obja­wy zewnętrz­ne wyglą­da­ją podob­nie. Jed­ną z przy­czyn jest pro­blem w prze­twa­rza­niu sero­to­ni­ny — jed­ne­go z neu­ro­prze­kaź­ni­ków. Czę­sto też u osób dotknię­tych ADHD obser­wu­je się dys­pro­por­cje w wiel­ko­ści nie­któ­rych czę­ści mózgu — te odpo­wie­dzial­ne za ruchy dowol­ne są prze­ro­śnię­te, inne, według badań G. W. Hyn­da i jego współ­pra­cow­ni­ków z Uni­wer­sy­te­tu Geo­r­gia oka­za­ły się mniej­sze. Obra­zo­wo mówiąc ludz­ki mózg funk­cjo­nu­je na zasa­dzie home­osta­tu, czy­li mecha­ni­zmu dążą­ce­go do sta­nu rów­no­wa­gi. Rów­no­wa­ga osią­ga­na jest przez prze­ciw­staw­ne mecha­ni­zmy dążą­ce w prze­ciw­nych kie­run­kach. Jeden ini­cju­je ruch a dru­gi go hamu­je, jeden skła­nia nas do dzia­ła­nia a inny do reflek­sji. Każ­dy cią­gnie w swo­ją stro­nę. Wszyst­ko jest w porząd­ku, jeże­li te mecha­ni­zmy są w rów­no­wa­dze, pro­blem zaczy­na się wte­dy, kie­dy jeden z mecha­ni­zmów jest mniej nie­spraw­ny, wte­dy dru­gi uzy­sku­je wyraź­ną prze­wa­gę. U ADH­D’ow­ców mecha­nizm hamo­wa­nia jest nie do koń­ca sprawny.

Po pro­stu brak mu dys­cy­pli­ny” — czy rodzi­ce małych pacjen­tów czę­sto sły­szą takie „dia­gno­zy” od obcych osób?

Brak wła­ści­wej dys­cy­pli­ny powo­du­je powi­kła­nia, ale nigdy nie powo­du­je powsta­nia ADHD. W wycho­wa­niu ADH­D’ow­ców i dzie­ci prze­cięt­nych w zasa­dzie nie ma wyraź­nych róż­nic. Każ­de dziec­ko potrze­bu­je wyty­czo­nych gra­nic, zdro­we­go zain­te­re­so­wa­nia i wła­ści­wej hie­rar­chii w domu. Jeże­li cokol­wiek z tych rze­czy jest zabu­rzo­ne, to dziec­ko tra­ci poczu­cie bez­pie­czeń­stwa i odwra­ca­ją się role. Dziec­ko dąży do prze­ję­cia wła­dzy, bo wyczu­wa brak takiej umie­jęt­no­ści u rodzi­ców. Będzie sta­ra­ło się przy­wró­cić ład tak, jak potra­fi, na swój dzie­cię­cy sposób.

I tu war­to zazna­czyć, że dzie­ci z ADHD są dużo mniej odpor­ne na błę­dy wycho­waw­cze. Błąd rodzi­ca, któ­ry w przy­pad­ku dziec­ka prze­cięt­ne­go prze­szedł­by nie­zau­wa­żo­ny, u ADH­D’ow­ca może skoń­czyć się poważ­ny­mi problemami.

Jest wie­le dzie­ci, któ­re są ofia­ra­mi tzw. bez­stre­so­we­go wycho­wa­nia, jed­nak one nie mają ADHD, a są po pro­stu źle wycho­wa­ne. Bez­stre­so­wo wycho­wa­ne dziec­ko z ADHD rze­czy­wi­ście może spra­wiać ogrom­ne problemy.

Czy w takim razie tzw. „ostra” dys­cy­pli­na ‑czym­kol­wiek jest — może zmie­nić nadak­tyw­ne dziec­ko w skon­cen­tro­wa­ne­go ucznia?

Ostra dys­cy­pli­na w przy­pad­ku ADH­D’ow­ca ma zwy­kle sku­tek odwrot­ny do zamie­rzo­ne­go. Wyobraź­my sobie dziec­ko ze zła­ma­ną nogą, któ­re za pomo­cą kar chce­my zmu­sić do bie­ga­nia. Takie dziec­ko po pro­stu nie jest w sta­nie wyko­nać pole­ceń pomi­mo naj­lep­szych chę­ci. Tak samo z ADH­D’ow­cem, on nie jest w sta­nie się skon­cen­tro­wać, sie­dzieć przy pul­pi­cie i pisać. Nie jest, ponie­waż ma pewien mecha­nizm mniej spraw­ny. I choć­by nawet stać nad nim z batem, nie będzie w sta­nie usie­dzieć spo­koj­nie. Jeże­li dziec­ko będzie ostro dys­cy­pli­no­wa­ne lub bite, to być może w domu będzie mniej ruchli­we, ale za to w szko­le z cała pew­no­ścią nasi­lą się zacho­wa­nia agre­syw­ne. Doro­sły sto­su­ją­cy prze­moc oka­zu­je swo­ją bez­sil­ność, poka­zu­je dziec­ku co zro­bić, gdy nie umie sobie pora­dzić ina­czej. Dziec­ko bar­dzo szyb­ko sko­rzy­sta z takiej nauki, bo jed­nak rodzic ma bar­dzo duży wpływ na posta­wę dziecka.

Mogą poja­wić się rów­nież inne pro­ble­my zwią­za­ne z lękiem czy nawet depre­sją. Powsta­je pod­sta­wo­we pyta­nie: Czy chce­my mieć dziec­ko grzecz­ne, dobrze uło­żo­ne, czy kre­atyw­ne i szczę­śli­we? Waż­ne jest, aby zaak­cep­to­wać dziec­ko takie, jakie jest i pozwo­lić mu roz­wi­jać swój poten­cjał, bo prze­cież to kre­atyw­ność jest moto­rem napę­do­wym naszej cywi­li­za­cji. A naj­więk­szym atu­tem ADH­D’ow­ców jest wła­śnie kre­atyw­ność, w prze­ci­wień­stwie do sys­te­ma­tycz­no­ści. Trud wycho­waw­czy jaki pono­szą rodzi­ce dzie­ci z ADHD jest ogrom­ny, ale nie wol­no nam mar­no­wać poten­cja­łu tkwią­ce­go w tych dzie­ciach, dla­te­go my sku­pia­my się na poka­zy­wa­niu moc­nych stron i zalet naszych pod­opiecz­nych. Rodzi­ce prze­ko­nu­ją się, że są meto­dy, któ­re się spraw­dza­ją i codzien­ność wca­le nie musi być taka uciąż­li­wa. To pro­wa­dzi do wza­jem­ne­go zro­zu­mie­nia i zmniej­sza napię­cia w rodzi­nie. Oczy­wi­ste jest, ze popra­wia się wów­czas rów­nież funk­cjo­no­wa­nie dziec­ka poza domem, a rodzic zaczy­na śmie­lej patrzeć innym ludziom w oczy.

Jak wyglą­da świa­do­mość tego czym jest ADHD i jak postę­po­wać z oso­ba­mi, któ­rych doty­czy (w Pol­sce) — wie Pan coś na ten temat? Dużo jest miejsc, w któ­rych zna­leźć moż­na pro­fe­sjo­na­li­stów , spe­cja­li­stów, któ­rzy pomo­gą oso­bom z syn­dro­ma­mi suge­ru­ją­cy­mi takie zabu­rze­nia i ich bliskim?

Nasza wie­lo­let­nia pra­ca, zarów­no poprzez Sto­wa­rzy­sze­nie, a tak­że por­tal ADHD.org.pl , jak i samo­po­mo­co­we forum dla rodzi­ców dzie­ci z ADHD przy­no­szą już efek­ty. Coraz wię­cej psy­cho­lo­gów i psy­chia­trów już wie co to jest ADHD, jaki­mi leka­mi moż­na wspo­móc pacjen­tów, jakie rodza­je tera­pii są sku­tecz­ne. Sta­ra­my się docie­rać tak­że do szkół i wszel­kich pla­có­wek pra­cu­ją­cych z dziećmi.

Z naszych obser­wa­cji wyni­ka, że w dużych mia­stach ze świa­do­mo­ścią i dostę­pem do spe­cja­li­stów jest już cał­kiem nie­źle. W mniej­szych ośrod­kach nadal jest pusty­nia. Tra­fia­ją do nas po pomoc rodzi­ce z dzieć­mi z odle­głych zakąt­ków kra­ju. Ofe­ru­je­my szko­le­nia, chęt­nie dojeż­dża­my wszę­dzie tam, gdzie tyl­ko jest potrzeba.

Odręb­ną spra­wą jest brak w Pol­sce psy­chia­trów dzie­cię­cych. Na cały kraj jest ich może oko­ło 20–30. Z koniecz­no­ści dzieć­mi zaj­mu­ją się psy­chia­trzy przy­go­to­wa­ni do pra­cy z doro­sły­mi, co nie jest naj­lep­szym roz­wią­za­niem, bo dzie­ci mają zupeł­nie inne potrze­by. W tej chwi­li już ten trend jest odwra­ca­ny, ale miną lata zanim poja­wią się nowe poko­le­nia psy­chia­trów dzie­cię­cych i zała­ta­ją ist­nie­ją­cą lukę. Nadal jest pro­blem pole­ga­ją­cy na tym, że NFZ pła­ci tyle samo za wizy­tę doro­słe­go pacjen­ta i dziec­ka, pod­czas gdy dziec­ku trze­ba poświę­cić dużo wię­cej cza­su, co czy­ni dzia­łal­ność psy­chia­try dzie­cię­ce­go wyjąt­ko­wo nie­opła­cal­nym hobby.

Nie­ste­ty nadal funk­cjo­nu­je bar­dzo dużo mitów zwią­za­nych z leka­mi i tera­pia­mi. Ale na wie­le z nich nie mamy wpły­wu, krze­wi­cie­le tera­pii magicz­nych typu home­opa­tia czy ocet jabł­ko­wy posłu­gu­ją się nie­do­stęp­ny­mi dla nas spo­so­ba­mi myślenia.

Czę­sto zda­rza się, że tra­fia do pań­stwa rodzic z dziec­kiem i mówi „ono na pew­no ma ADHD”, tym­cza­sem oka­zu­je się, że jed­nak nie?

Do naszej Fun­da­cji tra­fia­ją raczej rodzi­ce, któ­rzy prze­szli już pew­ną dro­gę, mają doświad­cze­nie z mniej lub bar­dziej traf­nym dia­gno­zo­wa­niem. Cza­sem przy­cho­dzą rodzi­ce zanie­po­ko­je­ni nad­ru­chli­wo­ścią swo­je­go dziec­ka, pro­ble­ma­mi w szko­le. Sta­ra­my się ich wła­ści­wie pokie­ro­wać, bo sami nie wysta­wia­my dia­gnoz hono­ro­wa­nych przez szko­ły. Ofe­ru­je­my im nato­miast roz­ma­ite zaję­cia dla dzie­ci oraz warsz­ta­ty dla rodzi­ców. W naszym bowiem prze­ko­na­niu, to pra­ca z rodzi­cem jest klu­czo­wa do osią­gnie­cia suk­ce­su. Nasze oddzia­ły­wa­nia na dziec­ko są ogra­ni­czo­ne do kil­ku godzin w tygo­dniu, rodzic oddzia­ły­wu­je na dziec­ko cały czas. Może wspie­rać lub niwe­lo­wać nasze wysił­ki. Waż­ne jest, aby to co robi wspie­ra­ło pra­cę dziec­ka. Nie­ste­ty zna­ne są nam też przy­pad­ki rodzi­ców, któ­rzy w jakiś spo­sób pró­bu­ją wymu­szać dia­gno­zę na psy­chia­trach. Tutaj zwy­kle nie­wie­le może­my zdziałać.

Czy w takim razie ADHD moż­na łatwo pomy­lić z inny­mi zespo­ła­mi przypadłości?

To wszyst­ko zale­ży od tego, kto dia­gno­zu­je. Ludzie, tacy jak my, od lat zwią­za­ni z dzieć­mi z ADHD i ich rodzi­na­mi mają już odpo­wied­nie wyczu­cie, przez lata wypra­co­wa­ne meto­dy, autor­skie testy. Nie łatwo jest nas nabrać, bo trze­ba wie­dzieć, że nie bez zna­cze­nia jest ogrom­na dostęp­ność do wie­dzy. Rodzic, któ­ry naczy­ta się facho­wej lite­ra­tu­ry może bez pro­ble­mu zasu­ge­ro­wać leka­rzo­wi, czy psy­cho­lo­go­wi pro­ble­my dziec­ka. Oso­ba bez doświad­cze­nia może dać się zwieść.

Naj­czę­ściej ludziom wyda­je się, że dziec­ko roz­pusz­czo­ne, cham­sko odzy­wa­ją­ce się, agre­syw­ne musi mieć ADHD. Ste­reo­ty­po­we sko­ja­rze­nie mówi, że jeśli dziec­ko jest agre­syw­ne czy cham­skie, to „na pew­no ma ADHD”. To nie jest praw­da, cham­stwo nie jest obja­wem ADHD!

Czę­sto z ADHD współ­wy­stę­pu­ją inne zabu­rze­nia neu­ro­ro­zwo­jo­we — naj­czę­ściej zespół Asper­ge­ra (ZA), ale tak­że dys­gra­fia, dys­lek­sja itp. Zespół Asper­ge­ra spra­wia psy­cho­lo­gom i psy­chia­trom dużo kło­po­tu, bo bywa, że oba zabu­rze­nia współ­wy­stę­pu­ją. Wów­czas na pierw­szy rzut oka naj­bar­dziej widocz­ne są obja­wy nad­po­bu­dli­wo­ści, czy zabu­rze­nia kon­cen­tra­cji. To daje punkt zacze­pie­nia i czę­sto koń­czy dia­gno­sty­kę. Nie­jed­no­krot­nie tra­fia­ły do naszej Fun­da­cji na zaję­cia tera­peu­tycz­ne dzie­ci z dia­gno­zą ADHD, a już po kil­ku spo­tka­niach mie­li­śmy pew­ność, że mamy peł­no­obia­wo­wy Zespół Asper­ge­ra. W Pol­sce mówi się o ZA od bar­dzo nie­daw­na, jesz­cze mało kto na pierw­szy rzut oka zauwa­ża jego cechy, z ADHD jest dużo łatwiej.

Jak się wyklu­cza wystę­po­wa­nie u dziec­ka ADHD? czy w ogó­le się da wyklu­czyć jednoznacznie?

Jed­no­znacz­nie wyklu­czyć lub potwier­dzić jest bar­dzo trud­no, choć­by dla­te­go, że ADHD nie jest z natu­ry swo­jej jed­no­znacz­ne. Są trzy obja­wy osio­we, któ­re mogą wystę­po­wać z róż­ny­mi natę­że­nia­mi. Może­my okre­ślać natę­że­nie poszcze­gól­nych cech, ale tyl­ko obja­wo­wo. Jed­no­znacz­ne testy pole­ga­ją­ce na bada­niach EEG i MRI jesz­cze są nie­do­sko­na­łe albo drogie.

W zasa­dzie jedy­ną praw­dzi­wie sku­tecz­ną meto­dą jest bada­nie mózgu post mor­tem, ale cóż, wte­dy wynik bada­nia nie jest już użyteczny…

Wakacyjne wspomnienia

Lato coraz bliżej. 🙂

W zeszłym roku bawi­li­śmy się dosko­na­le, tro­chę wspomnień:

obóz tera­peu­tycz­ny Sulę­czy­no 2012

 

http://2.suleczyno-2012.adhd.org.pl/index.php/Wakacyjne-wspomnienia

O życiu w zgodzie

W kra­inie Sym­bio­zum były dwa kró­le­stwa Ludos i Bakterios. 

W jed­nym żyła zamożna rodzi­na, która bar­dzo dbała o wszel­kie wygo­dy. Rodzi­ce sta­ra­li się, aby dzie­ci były wszech­stron­nie wykształ­co­ne, zapew­nia­li im naj­lep­szych nauczy­cie­li. Dzie­ci były uczo­ne sztu­ki wal­ki i wszel­kich mniej lub bar­dziej przy­dat­nych umiejętności.

bajkaW dru­gim kró­le­stwie było bar­dzo dużo miesz­kańców. Byli mali, wszędobyl­scy i uwiel­bia­li pro­ste, zwy­czaj­nie życie. Ich dzie­ci bie­gały całymi dnia­mi po okolicy.

 

Kró­le­stwa znaj­do­wa­ły się bar­dzo bli­sko sie­bie więc dzie­ci obu z nich spędza­ły czas razem. Często się kłóciły, doku­czały sobie, robiły mniej lub bar­dziej groźne psi­ku­sy. Nie­jed­no­krot­nie dziec­ko z jed­ne­go lub dru­gie­go królestwa przy­bie­gało do mamy z płaczem, by ta opa­trzyła mu rany na kola­nach i łokciach. Żyli tak sobie w ciągłej nie­zgo­dzie jed­nak przy­zwy­cza­ili się do swo­jej obec­ności. Byli dla sie­bie pew­ną atrakcją.

Pew­ne­go dnia tata-król z kró­le­stwa Ludos posta­no­wił zro­bić porządek z awan­tu­ra­mi i płaczem swo­ich dzie­ci. Miał dość ciągłego zamie­sza­nia, hała­su i bie­ga­ni­ny dzie­ci Bake­rios. Spro­wa­dził do kró­le­stwa obce woj­ska, któ­re były bar­dzo dobrze wyszko­lo­ne do wal­ki z wszel­ki­mi luda­mi. Król był z sie­bie bar­dzo dum­ny, bo wresz­cie zna­lazł sposób na spokój w królestwie.

Pod­czas krwa­wej wal­ki pra­wie wszy­scy z kró­le­stwa Bak­te­rios zginęli. Nie­licz­ni, którzy przeżyli ucie­kli dale­ko, by uchro­ni  się przed gnie­wem króla Ludo­sa. Byli bar­dzo smut­ni i prze­rażeni. Stra­ci­li swo­ich naj­bliższych, nie mogli zro­zu­mie  dla­cze­go, bo prze­cież nicze­go strasz­ne­go nie robi­li. Chcie­li podob­nie jak miesz­kań­cy Ludos żyć w swo­im królestwie.

W Ludo­sie nastał spo­kój i nuda. Dzie­ciom nie chcia­ło się już wycho­dzić na podwórko, bo nie mie­li pomysłu na zabawę. Z dnia na dzień sta­wa­li się coraz bar­dziej leni­wi i mniej spraw­ni. Coraz czę­ściej docho­dzi­ło do kon­flik­tów i bójek pomię­dzy nimi. Król pomru­ki­wał wte­dy sro­go i przy­po­mi­nał, że nie chce żad­nych awan­tur w swo­im królestwie.

W tym cza­sie oca­la­li miesz­kańcy Bak­te­rios dotar­li do kra­iny Mutan­tos. Bar­dzo szyb­ko zaprzy­jaźnili się z zamiesz­ku­ją­cym ją ludem, bo mie­li ze sobą wie­le wspólne­go. Oka­zało się, że miesz­kań­cy Muta­nos zna­li zupełnie nowe tech­ni­ki wal­ki i chętnie prze­ka­za­li Bak­te­rios swo­je umiejętności. Miesz­kańcy Bak­te­rios opo­wie­dzie­li nowym przy­ja­ciołom o losie jaki ich spo­tkał. Ogrom­ny gniew poja­wił się na twa­rzy króla Mutan­tos. Nie mógł pogo­dzić się z taką nie­spra­wie­dli­wością i zapro­po­no­wał Bak­te­rios pomoc w odzy­ska­niu królestwa.

Połączo­ne, wyszko­lo­ne i nie­zwy­kle sil­ne woj­ska obu ludów wyru­szyły w kie­run­ku królestwa Ludos.

Tym­cza­sem w królestwie Ludos pano­wał spokój i nikt nie szko­lił się do wal­ki. Król był prze­ko­na­ny, że poko­nał wszel­kich wro­gów i już nic mu nie gro­zi. Spo­glą­dał z zado­wo­le­niem za oko­li­cę. Mło­dzież zatra­ci­ła swo­je umie­jęt­no­ści i cały­mi dnia­mi krę­ci­ła się bez celu.

Wkrót­ce doszło do bitwy. Miesz­kańcy Ludos zosta­li poko­na­ni i tyl­ko nie­licz­ni, zahar­to­wa­ni wcześniej w boju, przeżyli. Trud­no było jed­nak prze­wi­dzieć, czy rozzłoszcze­ni miesz­kańcy połączo­nych sił Bak­te­rios i Mutan­tos okażą litość i pozwolą im przeż. Tak oto oka­zało się, że dużo mniej groźni byli sami Bak­te­rios, którzy nigdy nie sta­no­wi­li dla Ludos śmier­tel­ne­go zagrożenia. Spra­wia­li wpraw­dzie cza­sem tro­chę kło­po­tów jed­nak dzię­ki nim życie w Ludos nie było takie nudne.

Fascynujące umysły — sawanci

3391876768_428487f9be_m

Zespół sawan­ta (ang. Savant Syn­dro­me) to nie­zwy­kła dys­funk­cja mózgu, któ­ra pole­ga na tym, że ludzie nim obda­rze­ni posia­da­ją ponad­prze­cięt­ne zdol­no­ści. Na przy­kład, nie­któ­rzy sawan­ci dzię­ki dosko­na­łej pamię­ci mecha­nicz­nej  potra­fią zapa­mię­tać raz prze­czy­ta­ną infor­ma­cję do koń­ca życia.

Wśród sawan­tów jest bar­dzo wie­le osób z auty­zmem czy zespo­łem Asper­ge­ra. Dziec­ko, czy doro­sły z tymi przy­pa­dło­ścia­mi będą­cy świad­kiem jakie­goś wyda­rze­nia jest w sta­nie, nawet po dłu­gim cza­sie, dokład­nie okre­ślić czas, miej­sce i oko­licz­no­ści dane­go wyda­rze­nia. Infor­ma­cje prze­sta­wia­ne są bar­dzo pre­cy­zyj­nie, z ogrom­ną dba­ło­ścią o szczegóły.

Potocz­nie uwa­ża się, że  sawant to upo­śle­dzo­ny geniusz – nie potra­fi pora­dzić sobie z naj­prost­szy­mi czyn­no­ścia­mi, jest zależ­ny od pomo­cy innych, ale wyka­zu­je nie­sa­mo­wi­te wręcz  umie­jęt­no­ści inte­lek­tu­al­ne w jakiejś dzie­dzi­nie, np. muzy­ce, mate­ma­ty­ce czy lingwistyce.

 

Co to jest zespół sawanta?

Sło­wo „sawant” pocho­dzi z języ­ka fran­cu­skie­go (fr. savant), co ozna­cza „uczo­ny, mądry, bie­gły”. Po raz pierw­szy użył tego okre­śle­nia odkryw­ca zespo­łu Downa – John Langdon-Down. Opi­sał on w swo­ich pra­cach nauko­wych licz­ne przy­pad­ki współ­wy­stę­po­wa­nia ponad­prze­cięt­nych zdol­no­ści z upo­śle­dze­niem umy­sło­wym i  w 1887 roku zapro­po­no­wał poję­cie „idiota-sawant” (fr. savant idiot) – uczo­ny głupiec.

Pierw­sze wzmian­ki o zależ­no­ści pomię­dzy  dys­funk­cja­mi mózgu z genial­ny­mi umie­jęt­no­ścia­mi poja­wi­ły się jed­nak już 100 lat wcze­śniej w pra­cach Ben­ja­mi­na Rusha. Ben­ja­min Rush pisał o zwy­kłym czło­wie­ku, któ­ry z jed­nej stro­ny dys­po­no­wał ogra­ni­czo­ny­mi umie­jęt­no­ścia­mi licze­nia, a z dru­giej pre­zen­to­wał ogrom­ne zdol­no­ści mate­ma­tycz­ne, np. bez pro­ble­mu obli­czał, ile sekund prze­ży­je czło­wiek w cią­gu 60 lat, 12 dni i 11 godzin, uwzględ­nia­jąc lata prze­stęp­ne. W dzi­siej­szych cza­sach  okre­śle­nia „zespół sawan­ta” uży­wa się  wobec osób, któ­re przy poważ­nych zabu­rze­niach inte­lek­tu­al­nych wyka­zu­ją nie­by­wa­łe zdol­no­ści umy­sło­we w kon­kret­nej dziedzinie.

 

Co na to neurobiologia?

Bada­nia dowio­dły,  że zespół sawan­ta wystę­pu­ję naj­czę­ściej u osób, któ­re cier­pią na zabu­rze­nia auty­stycz­ne, sza­cu­je się, że co 10 auty­sta to sawant. Ponad­to ponad­prze­cięt­ne umie­jęt­no­ści mogą wyka­zy­wać tak­że oso­by upo­śle­dzo­ne umy­sło­wo, z ura­za­mi mózgu czy otę­pie­niem umy­sło­wym. Naj­czę­ściej syn­drom sawan­ta ma cha­rak­ter wro­dzo­ny. Wśród sawan­tów zde­cy­do­wa­nie prze­wa­ża­ją męż­czyź­ni. Świat nauki sta­ra się wyja­śnić te dys­pro­por­cje płcio­we w zespo­le sawan­ta i kie­ru­je swo­je podej­rze­nia w stro­nę wpły­wu testo­ste­ro­nu na roz­wój mózgu w życiu płodowym.

Czę­sto sły­szy­my, że zespół sawan­ta to szcze­gól­ny dar. Dzi­siaj już wie­my, że nie nale­ży roz­pa­try­wać  zespo­łu sawan­ta  w kate­go­rii cho­ro­by czy pato­lo­gii, nie pod­le­ga zatem lecze­niu. Moż­na powie­dzieć, że jest to  szcze­gól­ny stan umy­słu cha­rak­te­ry­zu­ją­cy się współ­wy­stę­po­wa­niem defi­cy­tów poznaw­czych z genial­ny­mi umie­jęt­no­ścia­mi. Pozor­nie zespół sawan­ta wyda­je się być para­dok­sem, wybry­kiem natu­ry. Trud­no zaak­cep­to­wać fakt, że „głu­piec” może być geniu­szem, wyda­je się to niedorzeczne.

Hipo­te­zy nauko­we pró­bu­ją wyja­śniać fascy­nu­ją­cą zagad­kę sawan­ty­zmu poprzez odwo­ła­nie się do pla­stycz­no­ści mózgu. Oso­by upo­śle­dzo­ne umy­sło­wo mają naj­czę­ściej zabu­rzo­ne funk­cje zlo­ka­li­zo­wa­ne w lewej pół­ku­li mózgu, odpo­wie­dzial­nej za logi­kę, sekwen­cje, porzą­dek, hie­rar­chi­za­cje i zdol­no­ści języ­ko­we. Uszko­dze­nie lewej pół­ku­li mózgu skut­ku­je więk­szą aktyw­no­ścią pra­wej pół­ku­li w celu zre­kom­pen­so­wa­nia utra­co­nych funk­cji. W wyni­ku tego wie­lu sawan­tów posia­da wyjąt­ko­we zdol­no­ści w takich dzie­dzi­nach jak muzy­ka, pla­sty­ka, rzeź­ba, gdyż pra­wa pół­ku­la, czę­sto okre­śla­na jako intu­icyj­na, odpo­wia­da wła­śnie za zdol­no­ści arty­stycz­ne. Za tego typu umie­jęt­no­ści i czyn­no­ści u prze­wa­ża­ją­cej licz­by osób odpo­wia­da­ją ośrod­ki zlo­ka­li­zo­wa­ne w pra­wej pół­ku­li mózgu. Lewa pół­ku­la nato­miast, przez wie­lu naukow­ców okre­śla­na jako domi­nu­ją­ca, uzna­wa­na jest za  sie­dzi­bę przede wszyst­kim funk­cji mowy oraz logicz­ne­go myśle­nia. Tego rodza­ju obser­wa­cje pozwa­la­ją przy­pusz­czać, że tym co nie­do­ma­ga u sawan­tów są wła­śnie funk­cje umiesz­czo­ne w lewej pół­ku­li mózgu. Powsta­ła rów­nież hipo­te­za, że ich pra­wa pół­ku­la dąży do skom­pen­so­wa­nia upo­śle­dzo­nych funk­cji pół­ku­li lewej i sta­je się dominująca.

Bada­nia pro­wa­dzo­ne na auty­sty­kach oraz sawan­tach, wyko­rzy­stu­ją­ce testy neu­rop­sy­cho­lo­gicz­ne, poka­zy­wa­ły znacz­ne osła­bie­nie funk­cji uzna­wa­nych  za lewo­pół­ku­lo­we. Hipo­te­za ta popar­ta zosta­ła  wyni­ka­mi eks­pe­ry­men­tu z  uży­ciem tech­ni­ki obra­zo­wa­nia pra­cy mózgu o nazwie SPECT, prze­pro­wa­dzo­ne­go na auty­stycz­nym chłop­cu o ini­cja­łach DB. Chło­piec wspa­nia­le ryso­wał posta­cie z kre­skó­wek, ale potra­fił posłu­gi­wać się tyl­ko jed­nym, kon­kret­nym pisa­kiem. Obser­wa­cje funk­cjo­no­wa­nia jego mózgu wyka­za­ły zmniej­sze­nie aktyw­no­ści w lewym pła­cie skro­nio­wym. Nato­miast bada­nia wyko­na­ne za pomo­cą rezo­nan­su magne­tycz­ne­go nie wyka­za­ły u tego chłop­ca żad­nych patologii.

Inne bada­nia prze­pro­wa­dzo­ne na gru­pie osób auty­stycz­nych i opu­bli­ko­wa­ne w 1999 r. w cza­so­pi­śmie „Neu­ro­lo­gy” wyka­za­ły, iż mają one obni­żo­ny poziom sero­to­ni­ny w lewej pół­ku­li mózgu. To kolej­ne bada­nia, któ­re suge­ru­ją, że, że to wła­śnie lewa pół­ku­la jest głów­nym wino­waj­cą. Może­my zatem wnio­sko­wać, że przy­czy­ną syn­dro­mu sawan­ta jest upo­śle­dze­nie funk­cji lewej pół­ku­li mózgu, co powo­du­je kom­pen­sa­cyj­ną zwięk­szo­ną aktyw­ność pół­ku­li prawej. 

 

Czy zespół sawan­ta zawsze jest wrodzony?

Zna­ne są przy­pad­ki, gdy w wyni­ku uszko­dze­nia lewej pół­ku­li, powsta­ły zdol­no­ści sawan­tycz­ne. Takim przy­kła­dem może być opi­sa­ny przez T.L.Brinka przy­pa­dek zdro­we­go dzie­wię­cio­lat­ka, u któ­re­go po postrza­le poci­skiem zosta­ła uszko­dzo­na lewa pół­ku­la i przez to stra­cił słuch i mowę oraz doznał  pra­wo­stron­ne­go pora­że­nia cia­ła. W wyni­ku ura­zu  roz­wi­nę­ły się u nie­go nie­zwy­kłe zdol­no­ści mecha­nicz­ne, cha­rak­te­ry­stycz­ne dla osób z zespo­łem sawanta.

Tak­że u star­szych osób z obja­wa­mi otę­pie­nia czołowo-skroniowego, któ­rzy mie­li uszko­dze­nia wła­śnie w lewej pół­ku­li zna­nych jest kil­ka przy­pad­ków powsta­nia nie­prze­cięt­nych zdol­no­ści arty­stycz­nych. Powsta­je zatem pyta­nie: Co powo­du­je upo­śle­dze­nie lewej półkuli?

Pro­ble­mem tym zaj­mo­wa­li się ucze­ni z Uni­wer­sy­te­tu Harvar­da. Wysnu­li oni hipo­te­zę,  iż głów­ną winę pono­si testo­ste­ron — męski hor­mon pło­cio­wy. Lewa pół­ku­la mózgu potrze­bu­je wię­cej cza­su, aby się w peł­ni roz­wi­nąć. W okre­sie roz­wo­ju pło­do­we­go jest ona zatem bar­dziej podat­na na wpływ róż­nych szko­dli­wych sub­stan­cji. Sub­stan­cją taką może być wła­śnie testo­ste­ron. Jego duże  daw­ki obmy­wa­ją męski zaro­dek (dzię­ki temu m.in. jego mózg w przy­szło­ści będzie myślał po męsku). Hipo­te­za ta roz­wią­zy­wa­ła­by nie tyl­ko zagad­kę osób ze zdol­no­ścia­mi sawan­tycz­ny­mi, pozwa­la tak­że lepiej zro­zu­mieć, dla­cze­go u chłop­ców czę­ściej wystę­pu­ją zabu­rze­nia takie jak dys­lek­sja czy jąka­nie się.

 

 

Jaki­mi nie­zwy­kły­mi umie­jęt­no­ścia­mi mogą pochwa­lić się ludzie z zespo­łem sawanta? 

 

Mimo trud­no­ści w życiu spo­łecz­nym, sawan­ci wyka­zu­ją genial­ne zdol­no­ści w takich dzie­dzi­nach, jak:

mate­ma­ty­ka – potra­fią doko­nać ogrom­nych  wyli­czeń rachun­ko­wych, odtwo­rzyć dłu­gi ciąg liczb, pre­cy­zyj­nie odmie­rzyć czas, podać dzień tygo­dnia, jaki przy­pa­dał kon­kret­nej daty;

muzy­ka – dys­po­nu­ją talen­ta­mi kom­po­zy­tor­ski­mi, potra­fią bez­błęd­nie odtwo­rzyć z pamię­ci zasły­sza­ny wcze­śniej utwór, są wir­tu­oza­mi gry na for­te­pia­nie czy innych instru­men­tach muzycznych;

pla­sty­ka – pre­zen­tu­ją nie­zwy­kłe zdol­no­ści manu­al­ne i wizu­al­ne; bywa­ją genial­ny­mi mala­rza­mi i rzeźbiarzami, 

lin­gwi­sty­ka – pre­zen­tu­ją genial­ne  zdol­no­ści języ­ko­we, uczą się z nie­wia­ry­god­ną szyb­ko­ścią gra­ma­ty­ki i słów języ­ków obcych, spraw­nie komu­ni­ku­ją się nawet w kil­ku­na­stu języ­kach świa­ta; cza­sa­mi nie­zwy­kłe zdol­no­ści lin­gwi­stycz­ne i opa­no­wa­nie obce­go języ­ka może mieć cha­rak­ter „pamię­ci bez pojmowania”. 

 

 

Zna­ni sawanci

Nie­wąt­pli­wie naj­bar­dziej na całym świe­cie zna­nym sawan­tem  jest Kim Peek. Mimo zabu­rzeń roz­wo­ju, miał genial­ną pamięć, potra­fił bez­błęd­nie recy­to­wać tysią­ce ksią­żek, umiał czy­tać, w kil­ka sekund, dwie stro­ny na raz, zapa­mię­ty­wał mnó­stwo infor­ma­cji, np. nume­ry tele­fo­nów, kody pocz­to­we, daty, adre­sy, ukła­dy ulic, roz­po­zna­wał utwo­ry muzycz­ne ze słuchu.

War­to wymie­nić tutaj rów­nież  uro­dzo­ne­go 1979 roku  Danie­la Pau­la Tam­me­ta.  Rodzi­ce wspo­mi­na­ją, że był płacz­li­wym i nie­spo­koj­nym dziec­kiem, a jedy­ną czyn­no­ścią, któ­ra była w sta­nie go uspo­ko­ić to mono­ton­ne buja­nie w nie­mow­lę­cym koj­cu. W wie­ku kil­ku lat prze­szedł atak epi­lep­sji, po któ­rym nastą­pi­ły znacz­ne zmia­ny w jego mózgu. Po tym cza­sie Daniel wyco­fał się spo­łecz­nie, a jego obse­sją sta­ła się mate­ma­ty­ka. Dzi­siaj wie­my, że cier­pi  on na bar­dzo rzad­kie połą­cze­nie dwóch zabu­rzeń, zespo­łu Asper­ge­ra i synestezji.

Sawan­ci cha­rak­te­ry­zu­ją się nie­ty­po­wy­mi umie­jęt­no­ścia­mi, ale zazwy­czaj nie są w sta­nie wyja­śnić, jak ich umysł pra­cu­je. Wspo­mnia­ny powy­żej auty­stycz­ny geniusz, Daniel, potra­fi. Opi­su­je on obra­zy poja­wia­ją­ce się w jego gło­wie pod­czas wyko­ny­wa­nia skom­pli­ko­wa­nych obli­czeń mate­ma­tycz­nych. Licze­nie jed­nak to nie jedy­ny talent Danie­la. Dane inter­ne­to­we poda­ją, że  posłu­gu­je się on bie­gle 11 języ­ka­mi (angiel­ski, fran­cu­ski, nie­miec­ki, hisz­pań­ski, fiń­ski, litew­ski, rumuń­ski, estoń­ski, islandz­ki, walij­ski oraz Espe­ran­to). Daniel stwo­rzył rów­nież swój wła­sny język — Man­ti, opar­ty na kom­bi­na­cji estoń­skie­go i fiń­skie­go. I to wła­śnie głów­nie dzię­ki zdol­no­ściom języ­ko­wym, a kon­kret­niej eks­pe­ry­men­cie, w któ­rym wziął udział, stał się sław­ny. Daniel wystą­pił na żywo w tele­wi­zji, kie­dy to pod­jął się naucze­nia języ­ka islandz­kie­go w tydzień. Jak wia­do­mo, język islandz­ki jest jed­nym z naj­trud­niej­szych języ­ków świa­ta. Ku zasko­cze­niu wszyst­kich,  ostat­nie­go dnia eks­pe­ry­men­tu, roz­ma­wiał na  żywo z redak­to­ra­mi w ich ojczy­stym języku.

Oce­nia się, że oko­ło 10 pro­cent ludzi z zabu­rze­niem auty­stycz­nym posia­da takie wyjąt­ko­we umie­jęt­no­ści, ale tyl­ko 1 pro­cent sawan­tów nie jest auty­stycz­nych. Moż­na zasta­na­wiać się dla­cze­go tak się dzieje?

Odpo­wie­dzi na to pyta­nie naukow­cy wciąż poszu­ku­ją. Oka­zu­je się, że wca­le nie musi to być pro­ste, ponie­waż jak już wcze­śniej pisa­łam,  bada­nia mózgu prze­pro­wa­dzo­ne u sawan­tów pozwa­la­ją przy­pusz­czać, że ich zdol­no­ści są zwią­za­ne z pra­wą pół­ku­lą mózgu, któ­ra w ich przy­pad­ku rekom­pen­su­je nie­do­stat­ki lewej. Pro­blem pole­ga jed­nak na tym,  że ludzie mają­cy pro­blem z rozu­mie­niem i języ­kiem mają uszko­dzo­ną lewą pół­ku­lę, a Ci z defi­cy­tem pra­wej pół­ku­li, mają pro­ble­my z pamię­cią i zada­nia­mi mate­ma­tycz­ny­mi. Daniel jest cie­ka­wym przy­pad­kiem, ponie­waż w jed­nym umy­śle mie­ści się matematyczno-językowy geniusz, a dodat­ko­wo auty­styk.  Daniel uni­ka miejsc zatło­czo­nych, gdyż w nich jego nie­zwy­kły mózg zaczy­na ’liczyć’, a każ­da nie­moż­ność wyko­na­nia jakie­go­kol­wiek dzia­ła­nia mate­ma­tycz­ne­go wywo­łu­je u nie­go dyskomfort.

Innym cie­ka­wym przy­kła­dem opi­sy­wa­nych zdol­no­ści są bliź­nia­cy John i Micha­el. Bra­cia nie potra­fi­li funk­cjo­no­wać bez pomo­cy innych ludzi, nie potra­fi­li zadbać o swo­je pod­sta­wo­we potrze­by i nie nawią­zy­wa­li spon­ta­nicz­nych kon­tak­tów z inny­mi ludź­mi. Wystar­czy­ła im ich wza­jem­na obec­ność i sku­pia­nie się na swo­ich, dla oto­cze­nia kom­plet­nie dzi­wacz­nych, rytu­ałach. Leka­rze kla­sy­fi­ko­wa­li bra­ci jako cier­pią­cych na autyzm lub po pro­stu opóź­nio­nych w roz­wo­ju. John i Micha­el nie byli jed­nak zwy­kły­mi upo­śle­dzo­ny­mi dzieć­mi. Prze­ko­nał się o tym wybit­ny ame­ry­kań­ski neu­ro­log Oli­vier Sacks, obser­wu­jąc ze zdzi­wie­niem ich dzi­wacz­ne roz­mo­wy, któ­re odby­wa­li za pomo­cą… liczb pierw­szych. Do gene­ro­wa­nia rekor­do­wych liczb pierw­szych uży­wa się potęż­nych kom­pu­te­rów — są bowiem przy­dat­ne przy two­rze­niu szy­frów. Tym­cza­sem bliź­nia­cy godzi­na­mi potra­fi­li z widocz­ną przy­jem­no­ścią prze­rzu­cać się napraw­dę wiel­ki­mi licz­ba­mi pierw­szy­mi. Oprócz owej nie­sa­mo­wi­tej zdol­no­ści John i Micha­el posia­da­li rów­nież wspa­nia­łą pamięć. Gdy się ich popro­si­ło, to z nie­zwy­kłą pre­cy­zją opo­wia­da­li, jaka była pogo­da i jak prze­bie­gał dowol­ny dzień z ich życia od momen­tu skoń­cze­nia czte­rech lat. Poza tym byli obda­rze­ni rewe­la­cyj­ną wręcz zdol­no­ścią zapa­mię­ty­wa­nia dowol­nie dłu­gich sze­re­gów cyfr. Tym jed­nak, co przy­nio­sło im naj­więk­szy roz­głos, była umie­jęt­ność okre­śla­nia dnia tygo­dnia jakiej­kol­wiek daty z 40 tys. lat wstecz i wprzód. Wystar­czy­ło podać dowol­ną datę, aby dowie­dzieć się jaki to był dzień tygo­dnia. Rów­nie dobrze moż­na ich było zapy­tać o 24 kwiet­nia 4567 r. Dzię­ki tej zdol­no­ści ochrzczo­no ich mia­nem „kalen­da­rzo­wych kal­ku­la­to­rów”. Bar­dzo cie­ka­we jest jed­nak to,  popro­sze­ni o prze­pro­wa­dze­nie nawet naj­prost­sze­go doda­wa­nia czy odej­mo­wa­nia gubi­li się w odpo­wie­dziach, tak jak się na ogół zda­rza z ludź­mi umy­sło­wo upośledzonymi. 

Inne zna­ne przy­pad­ki sawantów:

Kim Peek potra­fi wymie­nić nazwy wszyst­kich miast, auto­strad prze­cho­dzą­cych przez każ­de ame­ry­kań­skie mia­sto, mia­stecz­ko i okręg — a tak­że wszyst­kie nume­ry kie­run­ko­we, kody pocz­to­we oraz przy­pi­sa­ne do nich sie­ci tele­ko­mu­ni­ka­cyj­ne i tele­wi­zyj­ne. Zna histo­rię każ­de­go kra­ju, każ­de­go wład­cy, jego daty pano­wa­nia, mał­żon­ka i histo­rię. Roz­po­zna­je ze słu­chu więk­szość utwo­rów muzycz­nych, poda­jąc jed­no­cze­śnie datę i miej­sce ich powsta­nia oraz datę uro­dze­nia i śmier­ci kom­po­zy­to­ra. Mimo ogól­nych zabu­rzeń roz­wo­ju zna na pamięć 12 000 ksią­żek. Jego postać posłu­ży­ła w 1988 twór­com fil­mu Rain Man jako pier­wo­wzór posta­ci Ray­mon­da Bab­bi­ta, któ­rą odgry­wał Dustin Hoffman.

Cho­ry na pora­że­nie mózgo­we, nie­wi­do­my i wybit­nie uzdol­nio­ny muzycz­nie — Leslie Lem­ke. Jego zdol­no­ści ujaw­ni­ły się, gdy jako mło­dzie­niec w wie­ku 14 lat usły­szał w tele­wi­zji kon­cert for­te­pia­no­wy Pio­tra Czaj­kow­skie­go. Choć nigdy wcze­śniej nie grał na pia­ni­nie, zagrał następ­nie ten kon­cert z pamię­ci od począt­ku do koń­ca. Potra­fi zagrać bez­błęd­nie kil­ka tysię­cy utwo­rów, a tak­że te, któ­re usły­szał po raz pierwszy.

Richard Waw­ro  — malarz szkoc­ki cier­pią­cy na autyzm, two­rzył nie­zwy­kłe poetyc­kie i odzna­cza­ją­ce się nie­zwy­kłą pre­cy­zją dzie­ła malar­skie. Jego obra­zy tra­fi­ły m.in. do kolek­cji Mar­ga­ret That­cher i Jana Paw­ła II. Wysta­wiał swo­je pra­ce w naj­więk­szych gale­riach na całym świecie.

Z kolei Ste­phen Wilt­shi­re, auty­stycz­ny arty­sta z nie­zwy­kłą pamię­cią foto­gra­ficz­ną, potra­fi nary­so­wać z pamię­ci całe mia­sto, łącz­nie ze szcze­gó­ła­mi taki­mi jak ilość okien w budyn­kach, po zale­d­wie jed­nym locie heli­kop­te­rem nad danym miastem.

Alon­zo Cle­mons — nie­peł­no­spraw­ny i cier­pią­cy na zabu­rze­nia roz­wo­jo­we rzeź­biarz ame­ry­kań­ski, w cią­gu 20 minut potra­fi ufor­mo­wać z wosku wier­ną podo­bi­znę każ­de­go zwie­rzę­cia, któ­re widział przez kil­ka lub kil­ka­na­ście sekund. Rzeź­by Cle­mon­sa są nie­zwy­kle reali­stycz­ne, uka­zu­ją każ­dy szcze­gół ana­to­micz­ny i dosko­na­łe pro­por­cje. Jego pra­ce są wysta­wia­ne w gale­riach sztu­ki w Kali­for­nii i całym USA.

 

Pomi­mo wie­lu nie­zwy­kłych zdol­no­ści sawan­ci mogą mieć pro­ble­my z czyn­no­ścia­mi codzien­ny­mi, taki­mi jak: ubra­nie się, przy­go­to­wa­nie sobie posił­ku, nawią­za­nie roz­mo­wy z ludź­mi itp.

 

Skąd sawan­ci  wie­dzą, jaki był dane­go dnia dzień tygodnia?

Szyb­kość z jaką odpo­wia­da­ją na zada­ne pyta­nie oraz fakt, że czę­sto nie umie­ją wyko­ny­wać pro­ste­go doda­wa­nia i odej­mo­wa­nia ani wyja­śnić swo­jej meto­dy obli­czeń mogą suge­ro­wać, że pamię­ta­ją odpo­wiedź. Naj­czę­ściej są to oso­by auty­stycz­ne, nie­rzad­ko prze­by­wa­ją­ce w samot­no­ści. Moż­na wysnuć hipo­te­zę, że wie­le cza­su poświę­ca­ją na prze­glą­da­nie kalen­da­rzy, co w połą­cze­niu z ich ponad­prze­cięt­ną zdol­no­ścią zapa­mię­ty­wa­nia, daje takie wła­śnie rezul­ta­ty. Z dru­giej stro­ny, bada­nia wska­zu­ją, że im dal­sza jest data, tym wię­cej cza­su potrze­bu­ją do namy­słu. Nie­któ­rzy sawan­ci są też w sta­nie podać dzień tygo­dnia z zakre­su lat tak dale­kich, że nie­moż­li­we jest, aby mie­li oka­zję widzieć taki kalen­darz. Być może więc to nie jest kwe­stia pamię­ci, tyl­ko jed­nak obli­czeń? Tę hipo­te­zę popie­ra tak­że popeł­nia­nie sys­te­ma­tycz­nych błę­dów, wyni­ka­ją­cych z nie­zna­jo­mo­ści nie­któ­rych reguł kalen­da­rza. Moż­li­we jest tak­że, że pamię­ta­ją pew­ne regu­ły, jakim pod­le­ga kalen­darz i na tej pod­sta­wie obli­cza­ją dzień tygodnia.

 

Bada­nia poka­zu­ją, że nie­któ­rzy sawan­ci kalen­da­rzo­wi korzy­sta­ją z obli­czeń, a inni opie­ra­ją się tyl­ko na pamię­ci. Moż­li­wo­ści bliź­nia­ków, któ­rzy nie mie­li wystar­cza­ją­cych zdol­no­ści aryt­me­tycz­nych do obli­cza­nia dni tygo­dnia, a jed­no­cze­śnie umie­li odpo­wie­dzieć na pyta­nia z zakre­su lat dużo dal­szych niż dostęp­ne im kalen­da­rze, nadal jed­nak są dla mnie niezrozumiałe.

Cie­ka­we wyni­ki dały bada­nia prze­pro­wa­dzo­ne przez inny zespół psy­cho­lo­gów z pew­ne­go lon­dyń­skie­go insty­tu­tu. Wyszli oni z zało­że­nia, że jeśli sawan­ci roz­wi­ja­ją swo­je zdol­no­ści poprzez odkry­wa­nie reguł kalen­da­rza, to ich zdol­no­ści powin­ny wzra­stać wraz z wie­kiem. W celu potwier­dze­nia swo­jej tezy  zna­leź­li dwóch chłop­ców i zba­da­li ich zdol­no­ści kalen­da­rzo­we w odstę­pie dwóch lat. Jeden z nich pod­czas pierw­sze­go bada­nia miał 5 lat i 7 mie­się­cy. Chło­piec dobrze radził sobie w szko­le, lubił bawić się z rówie­śni­ka­mi. Nauczył się czy­tać już w wie­ku 4 lat i miał bar­dzo dobrą pamięć do wszel­kich liczb, np. nume­rów reje­stra­cyj­nych, dat uro­dzeń, adre­sów. Dru­gi chło­piec miał 6 lat i 7 mie­się­cy, lubił bawić się ze zna­jo­my­mi, ale też spę­dzać czas samot­nie. Wyróż­niał się umie­jęt­no­ścią dobre­go sku­pia­nia   i spe­cy­ficz­nym zain­te­re­so­wa­niem data­mi, a nie ogól­nie licz­ba­mi. Nauczył się czy­tać dopie­ro w szko­le. Obaj chłop­cy wypa­da­li gorzej niż doro­śli sawan­ci, ale duże lepiej, niż wyni­ka­ło­by z praw­do­po­do­bień­stwa zga­dy­wa­nia. Po dwóch latach, wbrew prze­wi­dy­wa­niom bada­czy, zdol­no­ści chłop­ców nie ule­gły popra­wie. Jed­no­cze­śnie obaj chłop­cy byli mniej chęt­ni do udzie­la­nia odpo­wie­dzi. Na tej pod­sta­wie wysnu­to wnio­ski, że zdol­no­ści sawan­tycz­ne nie mogą roz­wi­nąć się u zwy­kłych, zdro­wych ludzi, bo mogę one być jedy­nie czymś „zamiast”. Dopie­ro w momen­cie, gdy zwy­kłe funk­cje mózgu są z jakie­goś powo­du nie­uży­wa­ne,  mogą roz­wi­jać się sawan­tycz­ne zdol­no­ści.  Dowo­dzi temu fakt, iż obaj chłop­cy byli do pew­ne­go cza­su odcię­ci od innych. Jeden z nich do 3. roku życia nie sły­szał, a dru­gi miał pro­ble­my ze wzro­kiem. Jed­nak pod­czas dwu­let­niej prze­rwy, roz­wi­nę­li inne, typo­we zain­te­re­so­wa­nia, takie któ­re dzie­lą z rówie­śni­ka­mi, np. pił­ka noż­na, samo­cho­dy. Chłop­cy przy­zna­li, że mie­li poczu­cie, iż  ich zdol­no­ści nie są nor­mal­ne i nie chcie­li, żeby dzie­ci w szko­le cały czas pyta­ły ich o daty.

Na bazie tego doświad­cze­nia powsta­ła teo­ria, że  zdol­no­ści sawan­tycz­ne są czymś, co może roz­wi­jać się tyl­ko wte­dy, kie­dy nie są roz­wi­ja­ne inne, typo­we zdol­no­ści. Potwier­dze­niem tego może być  tak­że przy­pa­dek auty­stycz­nej Nad­ii, u któ­rej w wie­ku 3 lat ujaw­ni­ły się nie­sa­mo­wi­te zdol­no­ści do ryso­wa­nia, rzad­ko spo­ty­ka­ne nawet u doro­słych. Nad­ia  w pierw­szych latach swo­je­go życia, wypo­wia­da­ła jedy­nie poje­dyn­cze sło­wa i dopie­ro po siód­mym roku życia, popra­wi­ły się jej zdol­no­ści komu­ni­ka­cyj­ne. Jed­no­cze­śnie jed­nak pogor­szy­ły się jej zdol­no­ści do rysowania.

 

Zespół sawan­ta wciąż pozo­sta­je tajem­ni­cą ludz­kie­go umy­słu. Naj­waż­niej­sze jed­nak zda­je się to, że szcze­gól­ne zdol­no­ści otwie­ra­ją zupeł­nie nowe moż­li­wo­ści reha­bi­li­ta­cji cho­re­go. Nie­prze­cięt­ne wła­ści­wo­ści umy­słu sawan­ta mogą być swe­go rodza­ju meto­dą tera­pii dla osób z auty­zmem, wokół któ­rych kon­cen­tru­je się pomoc psy­cho­lo­gicz­na. Nie­by­wa­łe zdol­no­ści mogą pomóc wyjść oso­bom z ich zamknię­te­go świa­ta, uspraw­nić codzien­ne funk­cjo­no­wa­nie i polep­szyć kon­tak­ty z inny­mi ludźmi.

Bada­nia nad zespo­łem sawan­ta rodzą rów­nież inne fascy­nu­ją­ce pyta­nia.  — Czy ludzie nim dotknię­ci posia­da­li­by nadal swo­je nie­zwy­kłe umie­jęt­no­ści, gdy­by nie doszło u nich do uszko­dze­nia ukła­du ner­wo­we­go? Czy mogą się one w  takim razie poja­wić u nor­mal­nych, zdro­wych osób?

Ist­nie­ją teo­rie, któ­re mówią, że każ­dy z nas poten­cjal­nie może posiąść nie­zwy­kłe talen­ty. Według nich tkwią one głę­bo­ko w naszych umy­słach. Nie­ste­ty, w trak­cie roz­wo­ju kul­tu­ro­we­go stra­ci­li­śmy dostęp do bar­dziej pier­wot­nych obwo­dów w naszych mózgach, któ­re odpo­wia­da­ją za roz­wój owych zdol­no­ści. Upo­śle­dze­nie umy­sło­we czy też autyzm w jakiś spo­sób zdej­mu­ją nad­zór świa­do­mo­ści i umoż­li­wia­ją talen­tom peł­ny rozkwit.

W paź­dzier­ni­ku 1998 r. zosta­ło opi­sa­nych pięć przy­pad­ków poja­wia­nia się nie­zwy­kłych talen­tów u star­szych ludzi z tzw. demen­cją czołowo-skroniową. Oso­by te, wcze­śniej nie wyka­zu­ją­ce szcze­gól­nych umie­jęt­no­ści, ani zabu­rzeń, wraz z roz­wo­jem pro­ce­su dege­ne­ra­cyj­ne­go — obej­mu­ją­ce­go przede wszyst­kim lewy płat skro­nio­wy mózgu zaczę­ły wyka­zy­wać nie­sa­mo­wi­te zdol­no­ści arty­stycz­ne — potra­fi­ły pięk­nie malo­wać lub kom­po­no­wać. Nie­ste­ty więk­szość z nich przy­pła­ci­ła nowo uzy­ska­ne uzdol­nie­nia utra­tą lub zabu­rze­nia­mi mowy oraz umie­jęt­no­ści spo­łecz­nych. Był to jed­nak kolej­ny dowód na hamu­ją­cą rolę lewe­go pła­ta skro­nio­we­go w powsta­wa­niu nie­po­spo­li­tych talentów.

Jak już wcze­śniej napi­sa­łam, inne­go zda­nia na temat moż­li­wo­ści obu­dze­nia w każ­dym z nas uśpio­nych nie­zwy­kłych zdol­no­ści jest Darold Tref­fert. Według nie­go z sawan­tycz­ny­mi talen­ta­mi naj­praw­do­po­dob­niej jest tak jak ze wszyst­ki­mi cecha­mi wystę­pu­ją­cy­mi w popu­la­cji. Są tacy, któ­rzy nie mają ich pra­wie wca­le, oraz tacy, któ­rzy mają je bar­dzo roz­wi­nię­te. Naj­wię­cej jest jed­nak ludzi prze­cięt­nych o uśred­nio­nych moż­li­wo­ściach. Teza Tref­fer­ta o nie­rów­nym roz­kła­dzie nie­prze­cięt­nych talen­tów w popu­la­cji może oka­zać się słusz­na. Każ­dy z nas może oczy­wi­ście podej­rze­wać, że to wła­śnie on jest kimś szcze­gól­nie obda­rzo­nym i drze­mią w nim, ukry­te, tłu­mio­ne przez wyż­sze, bar­dziej spo­łecz­ne pię­tra naszej umy­sło­wo­ści zdol­no­ści. Jed­nak aby się tym prze­ko­nać musie­li­by­śmy się zde­cy­do­wać na utra­tą czę­ści sie­bie na dro­dze ku poszu­ki­wa­niom ukry­te­go geniu­szu. Zbyt nie­pew­na to dro­ga, by świa­do­mie ją wybrać.

 

Biblio­gra­fia

Darold A. Tref­fert i Gre­go­ry L. Wal­la­ce „Wyspy geniu­szu” w: Świat Nauki nr 8/2002

Oli­ver Sacks „Męż­czy­zna, któ­ry pomy­lił żonę z kapeluszem”

R. Cowan i wsp. „The deve­lop­ment od calen­dri­cal skills” w: Cogni­ti­ve Deve­lop­ment nr 19/2004

R. Cowan i wsp. „The skills and methods of calen­dri­cal savants” w: Intel­li­gen­ce nr 31/2003

Pring, L., Her­me­lin, B., & Heavey, L. (1995). Savants, seg­ments, art. and autism. Jour­nal of Child Psy­cho­lo­gy and Psy­chia­try, 36, 1065–1076.

Mot­tron L., Daw­son M., Soulie’res I. (2009). Enhan­ced per­cep­tion in savant syn­dro­me: pat­terns, struc­tu­re and cre­ati­vi­ty. Phi­lo­so­phi­cal Trans­ac­tions of the Roy­al Socie­ty B: Bio­lo­gi­cal cien­ces 364: 1385–1391.

 

 

Gdy trudno zrozumieć – ogólne wskazówki dla osób z trudnościami w zakresie kompetencji społecznych

Conversation

Ludzie sła­bo rozu­mie­ją­cy rela­cje mię­dzy­ludz­kie czę­sto żyją z boku gru­py. Nie ozna­cza to jed­nak, że zawsze jest to ich wybór i że jest im z tym dobrze. Nie­jed­no­krot­nie jest bowiem tak, że  bar­dzo chcą zro­zu­mieć regu­ły rzą­dzą­ce świa­tem spo­łecz­nym jed­nak nie potra­fią zna­leźć sku­tecz­nej meto­dy. Nie­ste­ty, mało kto to dostrze­ga i podej­mu­je jaki­kol­wiek wysi­łek, by im w tym pomóc. Wyni­ka to z wie­lu rze­czy, ale mię­dzy inny­mi z tego, że nadal bar­dzo mało ludzi ma świa­do­mość, jakie­go typu są to trud­no­ści. Ludzie z zespo­łem Asper­ge­ra  czę­sto nie potra­fią okre­ślić swo­ich potrzeb lub wystar­cza­ją­co jasno ich zako­mu­ni­ko­wać. Oba­wia­ją się, że zosta­ną odrzu­ce­ni, wyśmia­ni lub wyko­rzy­sta­ni. Zamy­ka­ją się wsku­tek tego w swo­im małym świat­ku i marzą o wspar­ciu, zro­zu­mie­niu i akceptacji.

Czło­wiek, któ­re­mu bra­ku­je roze­zna­nia w sytu­acjach spo­łecz­nych może czuć się trak­to­wa­ny jak oso­ba nie­do­uczo­na, czy wręcz głu­pia. Nie ozna­cza to wca­le, że taki jest. Praw­do­po­dob­nie nie potra­fił dotąd zapre­zen­to­wać swo­je­go poten­cja­łu, a nie­po­rad­ność w zacho­wa­niach spo­łecz­nych spo­wo­do­wa­ła prze­ko­na­nie, że jest mniej spraw­ny intelektualnie.

Mając sła­be umie­jęt­no­ści spo­łecz­ne bar­dzo łatwo zna­leźć się w sytu­acji, gdy spra­wi się komuś przy­krość, ura­zi, cho­ciaż nie ma się takie­go zamia­ru i na doda­tek nie ma się poję­cia, jak to się stało.

Te i podob­ne sytu­acje mogą dopro­wa­dzić do zała­ma­nia, prze­ko­na­nia, że kom­plet­nie nie pasu­je­my do tego świa­ta lub rodzić poczu­cie winy za swo­je nie­udol­ne zacho­wa­nie. Czy powin­ni­śmy jed­nak winić kogo­kol­wiek za coś, co robił nieświadomie?

War­to uświa­do­mić sobie, że obok wie­lu trud­no­ści ist­nie­je bar­dzo wie­le rze­czy, któ­re  ludziom z zespo­łem Asper­ge­ra mogą przy­cho­dzić dużo łatwiej niż innym. Mogą na przy­kład dosko­na­le zapa­mię­ty­wać fak­ty, mieć foto­gra­ficz­ną pamięć lub wybit­ny słuch muzycz­ny. Ich ana­li­za­tor wzro­ko­wy może pra­co­wać dużo lepiej lub mogą mieć tak­że wyjąt­ko­wy talent do pro­gra­mo­wa­nia. To tyl­ko kil­ka przy­kła­dów, a już widać jak wie­le ist­nie­je moż­li­wo­ści wyka­za­nia się.

Bar­dzo wie­le zale­ży jed­nak od chę­ci i wia­ry w sie­bie. Sami może­my zde­cy­do­wać, czy woli­my być oso­bą, któ­ra będzie pie­lę­gno­wa­ła w sobie żal do świa­ta, czy raczej zechce­my wziąć spra­wy w swo­je ręce i tro­chę nad sobą popracować.

Pra­co­daw­cy bar­dzo cenią sobie takie cechy jak punk­tu­al­ność, dokład­ność, uczci­wość czy prze­strze­ga­nie ter­mi­nów. Atu­tem może być rów­nież spo­kój i szcze­rość, to spra­wia, że jeste­śmy dla innych oso­bą nie­zwy­kle wiarygodną.

Fakt, że nie do koń­ca rozu­mie się niu­an­se tek­stów spo­łecz­nych, może rów­nież dzia­łać na korzyść, bo nie łatwo kogoś takie­go zastra­szać, ani spro­wo­ko­wać jakimś niedomówieniem.

Głów­ne trudności

Posłu­gi­wa­nie się języ­kiem cia­ła dla jed­nych jest czyn­no­ścią wro­dzo­ną, a inni muszą uczyć się jej jak języ­ka obce­go. Mowa cia­ła to zarów­no gest, jak i mimi­ka twa­rzy, kon­takt wzro­ko­wy i ton gło­su. Nie nale­ży baga­te­li­zo­wać rów­nież ubio­ru. Oczy­wi­ście nie jest dobrze popa­dać w prze­sa­dę. Sku­pia­jąc się jedy­nie na mowie cia­ła, utra­ci­my spon­ta­nicz­ność i każ­dy kon­takt z dru­gim czło­wie­kiem będzie dla nas dodat­ko­wym stresem.

Wyobraź­my sobie sytu­ację, że ktoś opo­wia­da nam coś wzbu­dza­ją­ce­go emo­cje. Jeże­li nie odpo­wie­my mową cia­ła na mowę cia­ła tej oso­by, może­my zostać posą­dze­ni o brak empa­tii lub obojętność.
Jeże­li w prze­szło­ści docho­dzi­ło do takich sytu­acji, war­to tro­chę nad tym popra­co­wać i być może, na począt­ku odro­bi­nę wyol­brzy­mić mowę cia­ła, aby pod­kre­ślić to, co chce­my prze­ka­zać, jed­nak  bez przesady.

Mowa cia­ła i zacho­wa­nia spo­łecz­ne to tak­że  uprzej­mość, sło­wa takie jak „prze­pra­szam”, „pro­szę”, „dzię­ki”, „cześć”. Nie ma tutaj zna­cze­nia, czy rze­czy­wi­ście mamy ocho­tę życzyć komuś miłe­go dnia, czy prze­pro­sić. Może się zda­rzyć, że wypo­wie­dze­nie  tych słów będzie jakimś wysił­kiem, ale być może uprzej­mość ma być sta­ra­niem. To tro­chę tak jak mycie się pod prysz­ni­cem bądź uży­wa­nie dez­odo­ran­tu. Czyn­no­ści te mogą wyma­gać wysił­ku, jed­nak bez wąt­pie­nia łatwiej roz­ma­wia się z ludź­mi, wie­dząc, że jest się czy­stym i pach­ną­cym. Zda­rza się cza­sem, że nie zda­je­my sobie spra­wy z wła­sne­go nie­przy­jem­ne­go zapachu.

Czło­wiek, któ­ry reagu­je podob­nie jak inni, jest schlud­ny i dobrze wyglą­da, nawet jeże­li zro­bi coś nie­wła­ści­we­go, zosta­nie to uzna­ne za jed­nost­ko­wy przy­pa­dek i nie pozo­sta­nie na dłu­żej w pamię­ci innych. Naj­bar­dziej przy­cią­ga­ją uwa­gę zacho­wa­nia odbie­ga­ją­ce od standardowych.

Ludzie nie lubią,  jak prze­kra­cza­my ich gra­ni­ce pry­wat­no­ści. Doty­czy to tak­że zbyt­nie­go przy­bli­ża­nia się w roz­mo­wie, doty­ku. Gra­ni­ce zale­żą od oso­by, z któ­rą roz­ma­wia­my, od cza­su i miej­sca. Jeże­li pod­czas roz­mo­wy zauwa­ża­my, że ktoś się od nas odsu­wa, to znak, że zbli­ży­li­śmy się za bar­dzo. Jeże­li na kimś nam zale­ży i chcie­li­by­śmy tę zna­jo­mość pogłę­bić, powin­ni­śmy dawać oraz odczy­ty­wać sygna­ły wła­ści­wie. Naj­ogól­niej mówiąc gesty tzw. otwar­te i zwró­co­ne w czy­jąś stro­nę, ozna­cza­ją zain­te­re­so­wa­nie, a gesty zamknię­te i odda­la­ją­ce się od kogoś infor­mu­ją o chę­ci unikania.

Dodat­ko­wą trud­no­ścią może oka­zać się utrzy­ma­nie wła­ści­we­go kon­tak­tu wzro­ko­we­go. Jeże­li z kimś nie roz­ma­wia­my, to naj­le­piej na daną oso­bę nie patrzeć. Nawet jeże­li myśli­my ina­czej, to ludzie jed­nak kątem oka widzą zazwy­czaj, że na nich patrzy­my. Mogą czuć się przez to nie­zręcz­nie i zacząć to z kimś innym komen­to­wać za naszy­mi ple­ca­mi. Cza­sem trud­no jest nam kon­tro­lo­wać spoj­rze­nie, ale jeże­li zacznie­my zwra­cać na to uwa­gę, to szyb­ko oka­że się, że jest to możliwe.

Nato­miast pod­czas roz­mo­wy dobrze jest patrzeć na dru­gą oso­bę, gdyż patrze­nie na kogoś przez mniej niż jed­ną trze­cią cza­su może pro­wa­dzić do wnio­sków, że jeste­śmy bar­dzo nie­śmia­li  lub nie­szcze­rzy, szcze­gól­nie gdy roz­glą­da­my się pod­czas roz­mo­wy na boki.  Patrze­nie na całą czy­jąś twarz przez wię­cej niż dwie trze­cie cza­su daje sygnał roz­mów­cy, że go lubi­my, ale już patrze­nie pro­sto w oczy jest sygna­łem, że jeste­śmy agre­syw­ni, zbyt pew­ni  siebie.

Patrze­nie na kogoś przez cały czas, utrzy­my­wa­nie nie­prze­rwa­ne­go kon­tak­tu wzro­ko­we­go, może ozna­czać jed­ną z dwóch rze­czy: kon­fron­ta­cję (spoj­rze­nie agre­syw­ne) lub pociąg fizycz­ny (spoj­rze­nie intym­ne). Nie bez zna­cze­nia jest tutaj jed­nak kul­tu­ra, w któ­rej żyje­my, czy prze­by­wa­my. War­to przed wyjaz­dem zadać sobie trud i poznać pod­sta­wo­we zasady.

Sta­ły kon­takt wzro­ko­wy może nas tak­że bar­dzo roz­pra­szać, gdy sta­ra­my się roz­ma­wiać. War­to zatem pamię­tać, aby ani nad­mier­nie się nie wpa­try­wać, ani też cał­ko­wi­cie nie uni­kać spojrzenia.

Zaburzenia obsesyjno-kompulsywne

Zabu­rze­nia obsesyjno-kompulsywne (OCD, obsessive-compulsive disor­der), nazy­wa­ne też są ner­wi­cą natręctw.O zabu­rze­niach mówi­my, gdy mamy do czy­nie­nia za upo­rczy­wy­mi nawro­ta­mi myśli lub obra­zów i przy­mu­sem wyko­ny­wa­nia róż­nych czynności.
Obse­syj­ne sta­ny umy­słu pro­wa­dzą do czyn­no­ści natręt­nych, rytu­al­nych. Naj­czę­ściej wystę­pu­ją pod posta­cią cią­głe­go mycia rąk, przy­mu­su licze­nia, czy też lękiem przed zacho­ro­wa­niem. Sza­cu­je się, że doty­ka ono  oko­ło 2% ludności.Charakterystyczne dla scho­rze­nia jest to, że w nie­któ­rych momen­tach pacjent roz­po­zna­je, że obse­sje lub kom­pul­sje są prze­sad­ne i nie­ra­cjo­nal­ne. Obse­sje lub kom­pul­sje wywo­łu­ją złe samo­po­czu­cie, pochła­nia­ją dużo cza­su (ponad godzi­nę dzien­nie), czę­sto też prze­szka­dza­ją w wyko­ny­wa­niu pra­cy zawo­do­wej czy też w zwy­kłych, codzien­nych dzia­ła­niach i kon­tak­tach spo­łecz­nych.Pod­ło­że

Za OCD odpo­wia­da pobu­dze­nia jądra ogo­nia­ste­go, jed­ne­go z jąder pod­sta­wy mózgu, do któ­re­go docie­ra­ją pobu­dze­nia z kory oraz dopa­mi­no­we pro­jek­cje z brzusz­ne­go obsza­ru nakryw­ki i  isto­ty czar­nej śródmózgowia.
Jądra ogo­nia­ste odpo­wia­da nie tyl­ko za napęd rucho­wy, chęć dzia­ła­nia, ale  rów­nież  za auto­ma­ty­zmy myśle­nia, ste­reo­ty­po­we sekwen­cje działań.

Zespół Touret­ta będą­cy orga­nicz­nym scho­rze­niem mózgu jest przy­kła­dem takiej nieprawidłowości.

Zespól Tourette’a został po raz pierw­szy odno­to­wa­ny już w 1825 roku. Swo­ja nazwę zawdzię­cza fran­cu­skie­mu neu­ro­lo­go­wi Gil­le­so­wi de la Touret­te, któ­ry w 1885 roku opi­sał pierw­szy przypadek.

U oso­by nim dotknię­tej co jakiś czas poja­wia się kil­ku­mi­nu­to­wy przy­mus wyko­ny­wa­nia nie­za­mie­rzo­nych ruchów, tików, czy wypo­wia­da­nia obsce­nicz­nych słów (kopro­la­lia).

Naj­pierw poja­wia się poczu­cie przy­mu­su, potem ruchy cia­ła i okrzyki.

Ruchy są wyni­kiem pobu­dze­nia sko­ru­py, któ­ra ma pro­jek­cje do kory przed­ru­cho­wej w pła­cie czołowym.
Sko­ru­pa wraz z jądrem ogo­nia­stym  ma swój udział w auto­ma­ty­zmach działania.

Cha­rak­te­ry­stycz­ną cechą zespo­łu Tourette’a jest czę­ste zmie­nia­nie się rodza­jów i inten­syw­no­ści tików.

OCD i zespół Touret­te­’a są wyni­kiem bra­ku kon­tro­li wyuczo­nych działań.

Cie­ka­wost­ki

Sa dowo­dy, ze pisarz Samu­el John­son i ame­ry­kan­ski koszy­karz Mah­mo­ud Abdul – Rauf cier­pie­li na zespół Tourette’a. Na pod­sta­wie mate­ria­łów histo­rycz­nych roz­wa­ża się, czy na zespół Tourette’a cier­pie­li cesarz rzym­ski Klau­diusz, car Rosji Piotr I  Wiel­ki, cesarz Fran­cji Napo­le­on, Molier lub Mozart.

 

Joanna

30-ch01-029Joan­na żyła w wiel­kim mie­ście. Była pięk­ną kobie­tą, któ­rej los od maleń­ko­ści nie oszczę­dzał i zgo­to­wał jej dość przy­kre dzie­ciń­stwo. Doświad­cze­nia bra­ku zaufa­nia do ludzi odbi­ły się na niej w ten spo­sób,  iż nie dostrze­ga­ła ani swo­jej uro­dy, ani zalet, któ­re zachwy­ca­ły oto­cze­nie i spra­wia­ły, że wie­lu mło­dzień­ców darem­nie do niej wzdychało.

Dziew­czy­na patrząc na sie­bie wciąż widzia­ła jakieś wady. Nie­ustan­nie szu­ka­ła spo­so­bu, by popra­wić swój wize­ru­nek lecz nigdy nie uzy­ski­wa­ła sta­nu zado­wo­le­nia. Przez lata nabra­ła prze­ko­na­nia, że to w niej jest coś nie tak, sko­ro czu­je się taka samot­na.  Zna­jo­mi patrzy­li na nią z zachwy­tem jed­nak odbie­ra­li ją jako oso­bę nie­do­stęp­ną i przez to nie mie­li odwa­gi oka­zać jej swo­je­go zainteresowania.

To wszyst­ko spra­wia­ło, że Joan­na czu­ła się coraz bar­dziej samot­na i nie­szczę­śli­wa. Wciąż sądzi­ła, że nie jest god­na miło­ści, przy­jaź­ni, sza­cun­ku, że nie zasłu­gu­je na jakie­kol­wiek zainteresowanie.

Depre­sja Joan­ny pogłę­bia­ła się z roku na rok. Jej uro­da nie gasła, tyl­ko przy­ćmie­wał ją coraz więk­szy smu­tek i przygnębienie.

Pew­ne­go dnia, gdy poczu­ła się cał­ko­wi­cie zre­zy­gno­wa­na popa­trzy­ła na swo­ją twarz w lustrze. Stwier­dzi­ła, że to wszyst­ko nie ma sen­su, bo wciąż nie ma przy niej niko­go, komu mogła­by zaufać, zwie­rzyć się z myśli i marzeń. Jej sta­ra­nia o utrzy­ma­nie ele­ganc­kie­go wyglą­du, nie­na­gan­nej syl­wet­ki wca­le nie spra­wia­ły, że sta­wa­ła się szczęśliwa.

Pomy­śla­ła wów­czas, iż wola­ła­by już być mniej atrak­cyj­na, aby tyl­ko doświad­czy­ła uczu­cia szczę­ścia, aby zna­la­zła przy­ja­ciół i prze­sta­ła czuć się samot­na. Po jej policz­kach spły­wa­ły łzy, zaczę­ła zada­wać sobie pyta­nie: Po co to wszyst­ko? Jak dalej żyć?

Wkrót­ce Joan­na cięż­ko zacho­ro­wa­ła.  Leka­rze bar­dzo dłu­go nie mogli odna­leźć przy­czy­ny jej osła­bie­nia. Bez­sku­tecz­nie leczy­li ją na co raz to inne scho­rze­nia, zanim odkry­li praw­dzi­wą cho­ro­bę. Leżąc w szpi­tal­nym łóż­ku Joan­na mia­ła dużo cza­su na reflek­sje i prze­my­śle­nie swo­je­go życia. Nie mia­ła siły dbać o wygląd, o syl­wet­kę, mod­ne stro­je, a leki spra­wi­ły, iż jej kształ­ty znacz­nie się zaokrą­gli­ły. Prze­sta­wa­ło mieć to jed­nak zna­cze­nie.  Joan­na zaczę­ła zaprzy­jaź­niać się z inny­mi cho­ry­mi. Była zwy­czaj­ną, zatro­ska­ną o los innych dziew­czy­ną. Nikt nie widział w niej mod­nej, ele­ganc­kiej kobie­ty, dystans zaczął zanikać.

Wkrót­ce oka­za­ło się, że ota­cza ją coraz wię­cej ludzi, że ktoś nie­ustan­nie ją odwie­dzał, dzwo­nił, trosz­czył się i dopy­ty­wał o jej zdro­wie. Joan­na nabie­ra­ła sił i wra­ca­ła do zdro­wia. Na jej twa­rzy coraz czę­ściej gościł uśmiech.

Pew­ne­go dnia, prze­cha­dza­jąc się kory­ta­rza­mi spoj­rza­ła na swo­je odbi­cie w lustrze. Nie była już tą co daw­niej smu­kłą, mod­nie ubra­ną dziew­czy­ną ze smut­ny­mi ocza­mi. Zoba­czy­ła zwy­czaj­ną dziew­czy­nę z nad­wa­gą, zwi­chrzo­ny­mi wło­sa­mi i pro­mien­nym spojrzeniem.

Przy­po­mnia­ła sobie wów­czas sie­bie sprzed lat i wypo­wia­da­ne do lustra sło­wa. Poczu­ła się szczę­śli­wa i uśmiech­nę­ła się sze­ro­ko do sie­bie. Wresz­cie odna­la­zła to, cze­go szukała.

 

 

Teoria umysłu — wprowadzenie

mózg - myślenieTeo­ria umy­słu jest zdol­no­ścią do czy­ta­nia w umy­śle lub wie­dzą o sta­nach men­tal­nych. W mózgu czło­wie­ka powsta­je model słu­żą­cy  do wyja­śnia­nia i prze­wi­dy­wa­nia zacho­wań wła­snych, a tak­że innych ludzi. Chcąc wyja­śnić i prze­wi­dzieć roz­ma­ite zacho­wa­nia, odwo­łu­je­my się do inten­cji, uczuć, pra­gnień i prze­ko­nań, któ­rych nie potra­fi­my zoba­czyć. Jed­nak jeste­śmy prze­ko­na­ni i wnio­sku­je­my o ich ist­nie­niu i wpły­wie na zacho­wa­nie nasze oraz innych ludzi. Moż­na zatem powie­dzieć, że teo­ria umy­słu to sys­tem pojęć i reguł, któ­ry pozwa­la ludziom prze­wi­dy­wać i wyja­śniać zacho­wa­nia innych osób poprzez wyko­rzy­sty­wa­nie pamię­ci o nie­ob­ser­wo­wal­nych sta­nach umy­słu tj. pra­gnie­niach, prze­ko­na­niach, inten­cjach itp.

Teo­ria umy­słu, czy­li ina­czej zdol­ność men­ta­li­zo­wa­nia, jest nie­zwy­kle waż­na dla pozna­nia i funk­cjo­no­wa­nia spo­łecz­ne­go. Uwa­ża się, że  jest to auto­ma­tycz­na, natu­ral­na zdol­ność czło­wie­ka. O tym jak jest waż­na prze­ko­nu­je­my się ana­li­zu­jąc trud­no­ści w zakre­sie funk­cjo­no­wa­nia spo­łecz­ne­go poja­wia­ją­ce się u osób, któ­re mają pro­ble­my z men­ta­li­zo­wa­niem, mię­dzy inny­mi u osób cho­ru­ją­cych na schizofrenię.

Bada­nia­mi nad dzie­cię­cą teo­rią umy­słu zaj­mo­wa­li się nie­za­leż­nie Hen­ry Wel­l­man, któ­ry użył ter­mi­nu „teo­ria umy­słu” bada­jąc meta­po­zna­nie i pisząc o dzie­cię­cych kon­cep­cjach pozna­nia, oraz David Pre­mack i Guy Woodruff, któ­rzy posłu­ży­li się tym ter­mi­nem bada­jąc myśle­nie szym­pan­sów. Nie­zwy­kle szyb­ko ter­min ten stał się popularny.

Już od uro­dze­nia dzie­ci muszą się uczyć roz­ma­itych rze­czy o świe­cie. Potra­fią tego doko­nać, ponie­waż ich mózgi są w sta­nie two­rzyć kopie, albo ina­czej mówiąc „repre­zen­ta­cje ludzi, przed­mio­tów i zda­rzeń. Moż­na zatem powie­dzieć, że repre­zen­ta­cje nie­ja­ko „wpro­wa­dza­ją” świat do umysłu.

Pra­wi­dło­wo roz­wi­ja­ją­ce się dziec­ko w dru­gim roku życia potra­fi pójść dalej i two­rzyć repre­zen­ta­cję tego, co inni ludzie zamie­rza­ją zako­mu­ni­ko­wać.

Umysł czło­wie­ka two­rzy nowe repre­zen­ta­cje dzię­ki mecha­ni­zmo­wi, któ­ry „odłą­cza” repre­zen­ta­cje od rze­czy­wi­sto­ści. Odłą­czo­ne repre­zen­ta­cje nie są już kopia­mi świa­ta. Moż­na je z kolei połą­czyć z pra­gnie­nia­mi, myśla­mi czy wspo­mnie­nia­mi innej osoby.

Zatem warun­kiem roz­wo­ju dzie­cię­cej teo­rii umy­słu jest rozu­mie­nie oraz zdol­ność do uda­wa­nia, pozo­ro­wa­nia (symu­lo­wa­nia) – zaba­wy na niby.

Według A. M. Leslie ist­nie­ją trzy for­my udawania:

  1. Sub­sty­tu­cja przedmiotów
  2. Uda­wa­nie zmian budo­wy przedmiotu
  3. Wyima­gi­no­wa­ne udawanie

W momen­cie odłą­cze­nia repre­zen­ta­cje mogą już same stać się przed­mio­tem myśle­nia i gry wyobraź­ni. Jeże­li dziec­ko ma wystar­cza­ją­co wie­le doświad­czeń, to mecha­nizm men­ta­li­zo­wa­nia pozwa­la mu nie­wia­ry­god­nie szyb­ko uczyć się o prze­ko­na­niach i oszukiwaniu.

5‑letnie dziec­ko powin­no już dys­po­no­wać pod­sta­wa­mi doj­rza­łej teo­rii umysłu.

Lektura na temat zespołu Aspergera

k2

Codzien­ność dziec­ka z zespo­łem Asper­ge­ra okiem rodzi­ca i tera­peu­ty to rodzaj wyjąt­ko­we­go porad­ni­ka napi­sa­ne­go przez oso­by, któ­re na co dzień poko­nu­ją wie­le trud­no­ści zwią­za­nych z opi­sa­nym pro­ble­mem. Autor­ki, pry­wat­nie mamy dzie­ci z zespo­łem Asper­ge­ra, przy­bli­ża­ją codzien­ne życie takich wła­śnie rodzin. Książ­ka, obok boga­tej wie­dzy teo­re­tycz­nej prze­ka­za­nej w przy­stęp­ny spo­sób, zawie­ra prak­tycz­ne pora­dy zilu­stro­wa­ne licz­ny­mi przy­kła­da­mi zaczerp­nię­ty­mi z praw­dzi­wych doświad­czeń i prze­żyć rodzi­ców dzie­ci z zespo­łem Aspergera.

Dlaczego on jest „taki dziwny” — czyli o dorosłych z <span class=„caps”>ZA</span>

Dla­cze­go on jest taki dziwny?

W codzien­nym życiu spo­ty­ka­my bar­dzo róż­nych ludzi. Jed­nych natych­miast obda­rza­my sym­pa­tią, u innych zauwa­ża­my, że nada­ją na kom­plet­nie innych falach. Jed­ni są bar­dzo towa­rzy­scy, otwar­ci na świat i ludzi, a inni sto­ją z boku i czę­sto nawet nie sta­ra­ją się włą­czyć do rozmowy.

Draż­nią nas cza­sem ich nie­zro­zu­mia­łe reak­cje, dzi­wac­twa lub mono­te­ma­tycz­ność. Ich wypo­wie­dzi czę­sto wyda­ją się nie­ade­kwat­ne do sytu­acji i hie­rar­chii spo­łecz­nej, mogą na przy­kład odno­sić się tak samo do kole­gi i prze­ło­żo­ne­go. Bar­dzo rzad­ko jed­nak zasta­na­wia­my, dla­cze­go ten czło­wiek zacho­wu­je się wła­śnie tak, a nie ina­czej. Zwy­kle bar­dzo szyb­ko okre­śla­my ludzi róż­nią­cych się od nas jako dzi­wa­ków lub odlud­ków. Two­rzy­my ste­reo­ty­py, któ­re wpraw­dzie cza­sem poma­ga­ją, bo porząd­ku­ją nam świat, jed­nak bar­dzo czę­sto zwy­czaj­nie krzywdzą.

Może war­to więc cza­sem zatrzy­mać goni­twę myśli i spo­koj­nie przyj­rzeć się czło­wie­ko­wi, któ­ry jest obok nas? Bywa bowiem tak, że czło­wiek obok nas zato­pio­ny jest w swo­im świe­cie i nie za bar­dzo potra­fi zro­bić ruch, któ­ry dał­by nam sygnał, że potrze­bu­je cze­goś wię­cej. Być może jest pełen lęku albo zwy­czaj­nie nad­miar bodź­ców powo­du­je, że chciał­by scho­wać się w jakimś cichym kącie.

Rela­cje mię­dzy­ludz­kie zwy­kle mają ogrom­ny wpływ na nasze samo­po­czu­cie, na to, jak jeste­śmy odbie­ra­ni i wresz­cie na to, co sami o sobie myśli­my. Dla­te­go war­to o nie dbać, tak w życiu codzien­nym — w pra­cy, szko­le, jak i na polu prywatnym.

Gdy trud­no­ści doty­czą dzie­ci, to sta­ra­my się, poma­ga­my, rozu­mie­my… Jed­nak z tych dzie­ci wyra­sta­ją kie­dyś doro­śli. Tra­fia­ją do świa­ta, któ­ry już nie jest już taki wyro­zu­mia­ły, wyma­ga, by się dostosować.

Jeże­li doro­sły z dia­gno­zą spek­trum auty­zmu wyrósł w śro­do­wi­sku przy­ja­znym, dba­ją­cym o jego roz­wój, to miał szan­sę na wypra­co­wa­nie sobie stra­te­gii, któ­re pozwa­la­ją pora­dzić sobie w neu­ro­ty­po­wym świe­cie. Czę­sto bywa jed­nak tak, że dzie­ci, mimo swo­ich trud­no­ści, dora­sta­ją bez wspar­cia i świa­do­mo­ści doro­słych, że moż­na i nale­ży im pomóc. Każ­dy z nas mógł się z kimś takim zetknąć.

Jak więc uła­twić sobie wza­jem­nie kontakty?

Ludzie z zespo­łem Asper­ge­ra nie odbie­ga­ją inte­lek­tu­al­nie od więk­szo­ści spo­łe­czeń­stwa. Bar­dzo czę­sto też ich ilo­raz inte­li­gen­cji jest powy­żej prze­cięt­nej. Nie­któ­re oso­by w spek­trum auty­zmu mają szcze­gól­ne uzdol­nie­nia. Doty­czy to jed­nak tyl­ko tzw. sawan­tów, sta­no­wią­cych oko­ło dzie­się­ciu pro­cent wszyst­kich osób z zespo­łem Aspergera. 

Ludzie w spek­trum auty­zmu mogą być dobry­mi pra­cow­ni­ka­mi. Wyko­nu­ją swo­je obo­wiąz­ki sta­ran­nie i z dba­ło­ścią o szcze­gó­ły. Są rze­tel­ni i słow­ni. Jeśli już coś wyko­nu­ją, to odda­ją się temu bez reszty.

Oso­by w spek­trum auty­zmu mogą mieć nato­miast kło­po­ty z umie­jęt­no­ścia­mi orga­ni­za­cyj­ny­mi, nie­za­leż­nie od wyka­zy­wa­ne­go pozio­mu inte­li­gen­cji lub wie­ku. Doty­czy to przede wszyst­kim umie­jęt­no­ści zor­ga­ni­zo­wa­nia impre­zy, spo­tka­nia, zbiór­ki (np. pie­nię­dzy czy przed­mio­tów). Mogą mieć na biur­ku ide­al­ny porzą­dek lub wręcz prze­ciw­nie — tonąć w ster­cie nie­upo­rząd­ko­wa­nych papierów.

Pro­ble­mem może być dla nich myśle­nie abs­trak­cyj­ne i poję­cio­we. Uni­kaj­my więc zada­wa­nia pytań nie­ja­snych, opi­so­wych, bądź­my tak kon­kret­ni, jak to tyl­ko moż­li­we. Uni­kaj­my wielomówstwa.

Nale­ży uwa­żać z prze­no­śnia­mi czy porów­na­nia­mi. Jest wiel­ce praw­do­po­dob­ne, że tekst zosta­nie ode­bra­ny dosłow­nie, więc uży­cie idio­mu może rodzić wie­le nieporozumień.

Zwięk­sze­nia inten­syw­no­ści nie­ty­po­wych lub trud­nych do zaak­cep­to­wa­nia zacho­wań, wska­zu­je praw­do­po­dob­nie na pod­nie­sie­nie pozio­mu stre­su. Nie­kie­dy stres jest powo­do­wa­ny przez uczu­cie utra­ty kon­tro­li. Zwią­za­ne jest to czę­sto z koniecz­no­ścią trzy­ma­nia się pla­nów i rytu­ałów. Jeśli jest coś raz zapla­no­wa­ne, czło­wiek z ZA będzie pró­bo­wał nie­wol­ni­czo trzy­mać się ustaleń.

Mimi­ka i inne spo­łecz­ne wska­zów­ki mogą nie zostać zro­zu­mia­ne. Więk­szość osób z auty­zmem ma trud­no­ści z odczy­ty­wa­niem wyra­zu twa­rzy oraz mowy ciała.

Nor­mal­ne pozio­my natę­że­nia bodź­ców słu­cho­wych oraz wzro­ko­wych mogą być postrze­ga­ne jako zbyt wyso­kie lub zbyt niskie. Dla nie­któ­rych osób w spek­trum auty­zmu nawet brzę­cze­nie świe­tlów­ki może być ogrom­nie roz­pra­sza­ją­ce. Istot­ne są tak­że bodź­ce węcho­we, sma­ko­we lub doty­ko­we. Iry­ta­cję może wzbu­dzać pokle­py­wa­nie po ramie­niu, przy­tu­la­nie, zapa­la­nie ostre­go świa­tła itp.

Oce­nia­jąc umie­jęt­no­ści, nicze­go nie powin­ni­śmy być pew­ni. Gdy np. oso­ba w spek­trum auty­zmu jest „geniu­szem” w dzie­dzi­nie alge­bry, może nie być w sta­nie obli­czyć pro­stej resz­ty posłu­gu­jąc się kasą skle­po­wą. Oso­ba taka może mieć nie­wia­ry­god­ną pamięć zwią­za­ną z prze­czy­ta­ny­mi książ­ka­mi, usły­sza­ny­mi prze­mó­wie­nia­mi czy sta­ty­sty­ka­mi, ale mimo to może nie być w sta­nie przy­po­mnieć sobie dro­bia­zgu. Nie­rów­no­mier­ny roz­wój umie­jęt­no­ści to cecha cha­rak­te­ry­stycz­na dla autyzmu.

Jeśli mamy jakieś uwa­gi, trze­ba o tym mówić kon­kret­nie i bez obelg. Prze­ka­za­nie komu­ni­ka­tu wprost da efekt pożą­da­ny, nato­miast ata­ko­wa­nie i pod­tek­sty będą zapew­ne zigno­ro­wa­ne lub spo­wo­du­ją brak zrozumienia.

Wie­lu ludzi z zespo­łem Asper­ge­ra ma pro­ble­my z roz­po­zna­wa­niem ludzi. Będą się raczej sku­pia­li na jakichś cha­rak­te­ry­stycz­nych ele­men­tach np. stro­ju. Dla­te­go czę­sto w nowym miej­scu ludzie bywa­ją dzie­le­ni naj­pierw na grup­ki, a dopie­ro potem roz­po­zna­wa­ni indywidualnie.

Dość zauwa­żal­ny jest tak­że brak kon­tak­tu wzro­ko­we­go. Oso­ba taka może albo go uni­kać lub „wpa­try­wać się” w twarz roz­mów­cy. Czę­sto wyko­nu­je przy tym nie­na­tu­ral­ne ruchy, któ­re roz­pra­sza­ją dru­gą oso­bę pod­czas rozmowy.

Ludzie, któ­rzy wyda­ją nam się inni, mogą widzieć i odbie­rać świat na swój spo­sób. Spra­wia­ją przez to wra­że­nie, że nie zwa­ża­ją na uczu­cia innych, mogą mówić lub robić rze­czy w spo­sób dla nas nie­mi­ły. Nie nale­ży jed­nak zakła­dać, że chcą nas zra­nić lub zigno­ro­wać. Być może zwy­czaj­nie nie rozu­mie­ją naszych uczuć. Być może nawet swo­ich uczuć nie potra­fią rozpoznać.

Każ­dy ma uczu­cia, nie każ­dy jed­nak potra­fi połą­czyć odpo­wied­nie­go sło­wa z tym, co się dzie­je w jego gło­wie. Czło­wiek z zespo­łem Asper­ge­ra ma emo­cje rów­nie sil­ne, jak każ­dy inny, tyl­ko inne sytu­acje mogą je generować.

Nie zna­jąc spo­so­bu odbie­ra­nia bodź­ców i nie rozu­mie­jąc ich wpły­wu na funk­cjo­no­wa­nie może­my ulec ste­reo­ty­po­wi, że mamy do czy­nie­nia z kimś pozba­wio­nym emo­cji lub uczuć wyż­szych. Nie jest to praw­dą. Po lep­szym pozna­niu oka­zu­je się bowiem, że kocha, cier­pi i prze­ży­wa rów­nie głę­bo­ko, jak my. Pro­ble­mem jest jedy­nie brak umie­jęt­no­ści poka­za­nia tego w spo­sób, do jakie­go przy­wy­kli­śmy. Podob­nie jest z odbio­rem. Nasze emo­cje nie są dla nie­go widocz­nie. Ne widzi uśmie­chu w oczach, gry­ma­su nie­za­do­wo­le­nia czy oznak znie­cier­pli­wie­nia. To dla­te­go mię­dzy inny­mi, tak trud­no jest mu aktyw­nie uczest­ni­czyć w luź­nej rozmowie.

Błę­dem jest pró­ba zro­zu­mie­nia czło­wie­ka, któ­ry jest inny od nas, na pod­sta­wie rozu­mie­nia sie­bie. Prze­cież spo­sób odbie­ra­nia świa­ta może być bar­dzo róż­ny. Nie zakła­daj­my, że wie­my co się dzie­je w umy­słach innych, bo nie każ­dy odbie­ra i prze­twa­rza infor­ma­cje tak jak my. Otwórz­my nasze umy­sły na odmien­ność i nie daj­my się zwieść stereotypom.

Podmiot w psychoanalizie na podstawie książki Remigiusza Ryzińskiego „Rzecz niemożliwa – czyli fragmenty o pisaniu i kochaniu”

Psy­cho­lo­gia podob­nie psy­cho­ana­li­za zaj­mu­je się psy­chi­ką ludz­ką. Jed­nak­że psy­cho­lo­gia sta­ra się uczy­nić z pod­mio­tu ludz­kie­go obiekt nauko­wy, tym samym degra­du­jąc czło­wie­ka i umar­twia­jąc nie­ja­ko psychikę.

Psy­cho­lo­gia pró­bu­je uchwy­cić czło­wie­ka w kate­go­riach zacho­wa­nia, zamie­rza two­rzyć pra­wa roz­wo­ju i kla­sy­fi­ka­cje. Moż­na powie­dzieć, że dla psy­cho­lo­gii czło­wiek jest isto­tą redu­ko­wal­ną do fizycz­nych praw natury.

Uwa­żam, że nie war­to jed­nak pozwo­lić na to, aby umknę­ło nam to co, co wpraw­dzie nie­wi­docz­ne, ale za to szcze­gól­nie istotne.

Czło­wiek jest isto­tą zło­żo­ną.  Freud wyka­zał, że obok tego co dostrze­ga­my ist­nie­je jesz­cze cała gama prze­żyć ukry­tych –  pod­świa­do­mych. Wywie­ra­ją one ogrom­ny wpływ na nasze zacho­wa­nie, decy­zje, czy nawet poczu­cie szczę­ścia tudzież speł­nie­nia. Mogą być powo­dem poważ­nych cho­rób, któ­rych źró­dła doszu­ku­je­my się zupeł­nie gdzie indziej.

Ego jest naszym cen­trum doświad­czeń, to tam powsta­je zde­rze­nie popę­du z naka­za­mi spo­łecz­ny­mi. Powsta­je oso­bli­wy kon­flikt sił. Tak wytwo­rzo­na opo­zy­cja jest nie­ja­ko kon­flik­tem pomię­dzy rozu­mem, a namięt­no­ścią.  Ego będzie się bro­ni­ło. Jed­nym z takich mecha­ni­zmów obron­nych Ego,  słu­żą­cych uniesz­ko­dli­wia­niu agre­syw­nych sek­su­al­nych pra­gnień i  mini­ma­li­zo­wa­niu cier­pie­nia wyni­ka­ją­ce­go z ich nie­za­spo­ko­je­nia, jest sublimacja.

Sub­li­ma­cja zapew­nia wyko­rzy­sta­nie ener­gii sek­su­al­nej do innej aktywności.

Pole­ga ona na tym, że pew­ne nie­świa­do­me popę­dy ode­rwa­ne od swych pier­wot­nych celów zosta­ją włą­czo­ne do oso­bo­wo­ści w zmo­dy­fi­ko­wa­nej for­mie jako jej skład­ni­ki obda­rzo­ne pozy­tyw­ną war­to­ścią spo­łecz­ną. Zauwa­ża­my to w dzia­łal­no­ści altru­istycz­nej. To jest naj­częst­sza meto­da wysu­bli­mo­wa­nia ener­gii popę­du seksualnego.

Dodat­ko­wo może być wyko­rzy­sty­wa­na do roz­wo­ju inte­lek­tu­al­ne­go. Ego kar­mi się tak­że suk­ce­sem wyni­ka­ją­cym na przy­kład z publi­ko­wa­nia ksią­żek, przy czym zna­mien­ne jest, że to sam pro­ces two­rze­nia jest nie­ja­ko okre­sem zdo­by­wa­nia part­ne­ra, zachwy­tu i nadziei na obsa­dze­nie obiek­tu. Zre­ali­zo­wa­nie celu nie daje już tak dużej satys­fak­cji. Ego będzie poszu­ki­wa­ło nowe­go celu do obsadzenia.

Zagubiony nastolatek, czyli o zwiększonym ryzyku depresji u młodzieży z <span class=„caps”>ZA</span>

Znie­chę­ce­nie, smu­tek, szaro-bury świat. Z dnia na dzień coraz trud­niej wstać z łóż­ka. PO jakimś cza­sie już nawet sama myśl, że trze­ba wstać, ubrać się i wyjść do szko­ły powo­du­je lęk. W gło­wie wiru­ją myśli: „Jestem nic nie wart, nikt mnie nie rozu­mie, na pew­no sobie nie pora­dzę, wyśmie­ją mnie”…
Z dnia na dzień izo­la­cja pogłę­bia się. „Niko­go nie potrze­bu­ję, nicze­go nie chcę”, świat sta­je się coraz bar­dziej obcy i minu­ta po minu­cie odda­la się w nie­byt. „Czy cokol­wiek ma jesz­cze sens? Po co mam żyć?”

depresjaWej­ście w okres doj­rze­wa­nia jest dla dziec­ka zespo­łem Asper­ge­ra podwój­ną trud­no­ścią. Z jed­nej stro­ny dąży ono do budo­wa­nia toż­sa­mo­ści, a z dru­giej — zma­ga się z ogrom­ny­mi pro­ble­ma­mi doty­czą­cy­mi kon­tak­tów spo­łecz­nych i przy­sto­so­wa­nia do gru­py rówie­śni­czej. Kole­dzy odgry­wa­ją w życiu mło­de­go czło­wie­ka coraz więk­szą rolę. Dodat­ko­wo, na sku­tek burz­li­wej prze­mia­ny w gospo­dar­ce hor­mo­nal­nej, zaczy­na docho­dzić do kon­flik­tów z doro­sły­mi, nawet, jeże­li nigdy wcze­śniej nie było takich pro­ble­mów. Zaczy­na bra­ko­wać prze­strze­ni na swo­bo­dę, wszę­dzie jest obco i źle.
Nauczy­cie­le w szko­le mają dużo mniej­sze moż­li­wo­ści na pozna­nie ucznia, naj­czę­ściej nie zauwa­ża­ją jego moc­nych stron, nato­miast sku­pia­ją się na coraz bar­dziej widocz­nych pro­ble­mach z zacho­wa­niem. Mogą podej­rze­wać ucznia o pro­ble­my emo­cjo­nal­ne lub brak moty­wa­cji.
Uczeń z ZA nara­żo­ny jest na kon­flikt z nauczy­cie­la­mi i inny­mi ucznia­mi dużo czę­ściej niż prze­cięt­ny nasto­la­tek. Brak świa­do­mo­ści jego spe­cy­ficz­nych zacho­wań może rodzić nie­po­ro­zu­mie­nia w zwy­kłych sytu­acjach, reak­cjach spon­ta­nicz­nych, takich jak pobyt na sto­łów­ce czy sali gim­na­stycz­nej.
Nasto­la­tek z zespo­łem Asper­ge­ra nie dostrze­że bowiem sygna­łów wska­zu­ją­cych na nara­sta­nie kon­flik­tu. Reak­cja może więc być gwał­tow­na i nie­zro­zu­mia­ła.
Szcze­gól­nie trud­ny będzie tutaj okres nauki w gim­na­zjum. Jest to czas, gdy tole­ran­cja rówie­śni­cza jest na bar­dzo niskim pozio­mie, nato­miast nacisk na dosto­so­wa­nie się do gru­py — ogrom­ny. Dziec­ko za wszel­ką cenę będzie szu­ka­ło spo­so­bu na dopa­so­wa­nie się do gru­py, i dla­te­go zro­bi cza­sem bar­dzo dużo, by uzy­skać apro­ba­tę. Nie zagwa­ran­tu­je mu to jed­nak akcep­ta­cji. Jego spe­cy­ficz­ne zacho­wa­nia mogą stać się powo­dem wyśmie­wa­nia i wysta­wia­nia go jako „ofia­ry” żar­tów. Czę­sto jed­nak czu­je się przez gru­pę ode­pchnię­ty, szy­ka­no­wa­ny, a nawet prze­śla­do­wa­ny.
Trud­no­ści doty­czą tak­że komu­ni­ka­cji. Nasto­la­tek z ZA  zwy­kle nie rozu­mie slan­gu mło­dzie­żo­we­go, nie ma świa­do­mo­ści mody mło­dzie­żo­wej.
To wszyst­ko powo­du­je, że ma on coraz więk­sze poczu­cie wyklu­cze­nia, co z kolei bar­dzo szyb­ko zaczy­na prze­kła­dać się na kło­po­ty z zacho­wa­niem. Docho­dzi do wybuchów.

W naszej świa­do­mo­ści depre­sja na ogół koja­rzy się ze smut­kiem, apa­tią. Cza­sem, zwłasz­cza w przy­pad­ku dzie­ci i mło­dzie­ży, bywa ina­czej. War­to zain­te­re­so­wać się każ­dą zmia­ną w zacho­wa­niu szcze­gól­nie taką jak np. aro­gan­cja, agre­sja czy abne­ga­cja, obni­że­nie wyni­ków w nauce oraz huś­taw­ka nastro­jów. Depre­sja może obja­wiać się rów­nież dole­gli­wo­ścia­mi fizycz­ny­mi, taki­mi jak bóle gło­wy czy brzu­cha. Zawsze jed­nak wywo­łu­je tak sil­ne cier­pie­nie, że może odbie­rać nasto­lat­kom nadzie­ję i sens życia, nie­rzad­ko pro­wa­dzi ich do myśli lub prób samobójczych.

W przy­pad­ku dziec­ka z dia­gno­zą ZA cza­sem olbrzy­mią trud­no­ścią jest uchwy­ce­nie pierw­szych symp­to­mów. Jeste­śmy przy­zwy­cza­je­ni, że czę­sto zamy­ka się ono w swo­im świe­cie. Nie budzi to nasze­go zdzi­wie­nia, bo naucze­ni akcep­ta­cji dla takich zacho­wań, przyj­mu­je­my je jako coś oczy­wi­ste­go. Tym­cza­sem może być inaczej.

U mło­dzie­ży z ZA depre­sja zda­rza się czę­sto. Powin­na więc zanie­po­ko­ić nas każ­da zmia­na zacho­wa­nia: zanie­dby­wa­nie obo­wiąz­ków, higie­ny oso­bi­stej, izo­lo­wa­nie się, prze­sia­dy­wa­nie w ciem­nym, zamknię­tym poko­ju, a nawet więk­sza niż zwy­kle sen­ność. Obja­wem może być tak­że nasi­le­nie lub poja­wie­nie się nowych lęków i natręctw.
To  rodzi­ce naj­le­piej zna­ją swo­je dzie­ci, więc jeśli czu­je­my, że coś jest nie tak, nie wahaj­my się powie­dzieć o tym leka­rzo­wi. Być może to, co dla nas wyglą­da jak nie­wiel­ka zmia­na w zacho­wa­niu, jest przy­kryw­ką dla dra­ma­tu, któ­ry roz­gry­wa się w gło­wie nasze­go dziec­ka. Być może potrzeb­na jest natych­mia­sto­wa pomoc.
Jeże­li uda nam się wychwy­cić symp­to­my odpo­wied­nio wcze­śnie, to moż­li­we jest, że wystar­czy oka­za­nie więk­sze­go zain­te­re­so­wa­nia lub częst­sze wizy­ty u tera­peu­ty.
Jed­nak to lekarz psy­chia­tra powi­nien zde­cy­do­wać, jaka for­ma pomo­cy będzie odpo­wied­nia. Nie nale­ży cze­kać i liczyć na to, że zły nastrój, czy apa­tia same przej­dą. Spe­cja­li­sta dużo szyb­ciej zorien­tu­je się, jak poważ­ny jest pro­blem i zde­cy­du­je, czy nale­ży włą­czyć lecze­nie far­ma­ko­lo­gicz­ne. Nie bój­my się tego — zanie­dba­nie może oka­zać się dra­ma­tycz­ne w skutkach.

depresjaCza­sem depre­sja zwią­za­na jest z okre­sem jesienno-zimowym. Wów­czas wyni­ka ona z nie­do­sta­tecz­nej ilo­ści świa­tła dostar­cza­ne­go do orga­ni­zmu. Jeże­li zaob­ser­wu­je­my, że nasze dziec­ko ma spa­dek nastro­ju zawsze w tym samym okre­sie, war­to pomy­śleć o doświe­tla­niu spe­cjal­nie do tego przy­sto­so­wa­ny­mi lam­pa­mi. Istot­ne jest, aby foto­te­ra­pię roz­po­czy­nać przed wystą­pie­niem spad­ku nastro­ju. Wów­czas, ten pro­sty zabieg może pozwo­lić unik­nąć lecze­nia farmakologicznego.

Na prze­bieg i wystę­po­wa­nie depre­sji u nasto­lat­ków wpły­wa­ją tak­że spo­łecz­ne wzor­ce zacho­wań. Dziew­czyn­ki mają dużo więk­sze przy­zwo­le­nie spo­łecz­ne na oka­zy­wa­nie sła­bo­ści, płacz, zgła­sza­nie pro­ble­mów. Dla­te­go szyb­ciej i chęt­niej tra­fia­ją do spe­cja­li­stów. Chłop­cy nie potra­fią na ogół roz­ma­wiać o swo­ich emo­cjach, nie wypa­da im oka­zy­wać sła­bo­ści.
W przy­pad­ku dziec­ka z ZA sytu­acja jest o wie­le trud­niej­sza, bo może ono nie umieć nazwać swo­ich emo­cji, nie ma ich świa­do­mo­ści. Będzie więc dąży­ło do jesz­cze więk­sze­go ustruk­tu­ry­zo­wa­nia świa­ta, bo to jest jedy­na dro­ga, któ­rą zna, a któ­ra jed­no­cze­śnie spra­wia, że czu­je się bezpieczniej.

Ogrom­nie waż­na jest tutaj tak­że posta­wa rodzi­ców. Jeże­li oka­zu­je się, że nasze dziec­ko ma zdia­gno­zo­wa­ną depre­sję, to czę­sto zaczy­na­my się zasta­na­wiać, gdzie popeł­ni­li­śmy błąd, dla­cze­go to spo­ty­ka naszą rodzi­nę? Powo­du­je to nie­jed­no­krot­nie wyrzu­ty sumie­nia, zaczy­na­my szu­kać win­nych. Nale­ży wów­czas bar­dzo wyraź­nie sobie powie­dzieć — depre­sja nie jest karą za naszą nie­udol­ność, jest cho­ro­bą, któ­ra przy­tra­fi­ła się nasze­mu dziec­ku. Nie szu­kaj­my win­nych, skup­my się na pomocy.

Nie zapo­mi­naj­my o pod­trzy­my­wa­niu kon­tak­tu z naszym dziec­kiem. To, że zaczy­na dora­stać, daje ogrom­ną poku­sę, aby naresz­cie sku­pić się bar­dziej na sobie. I nie ma w tym nic złe­go, wła­śnie do tego dąży­my, chce­my wycho­wać dziec­ko na oso­bę samo­dziel­ną i zarad­ną życio­wo, oczy­wi­ście na mia­rę jego moż­li­wo­ści. Złe są skraj­no­ści. Nie­wła­ści­wa będzie nado­pie­kuń­czość, ale nie­bez­piecz­ne będzie tak­że przy­sło­wio­we rzu­ca­nie na głę­bo­ką wodę.

Każ­de dziec­ko potrze­bu­je poczu­cia bez­pie­czeń­stwa, mądre­go wspar­cia i świa­do­mo­ści, że jest ktoś, do kogo moż­na przyjść zawsze, kto nawet jak jest w tej chwi­li zaję­ty, to wyzna­czy taki czas, w któ­rym będzie sku­pio­ny tyl­ko na dziec­ku i jego pro­ble­mach. I pamię­taj­my, to nie my mamy okre­ślać ska­lę pro­ble­mu. To, co dla nas wyda­je się bła­host­ką, dla nasto­lat­ka może być dra­ma­tem. Wsłu­chuj­my się w to, co mówią nasze dzie­ci, cza­sem wśród całej dłu­giej opo­wie­ści pada jed­no krót­kie zda­nie, któ­re jest klu­czem do roz­wią­za­nia pro­ble­mu. Jeże­li wyzna­cza­my czas dla dziec­ka, to niech to będzie czas auten­tycz­ny, a nie prze­ple­cio­ny obo­wiąz­ka­mi domo­wy­mi. Dziec­ko musi wie­dzieć, że jego pro­ble­my są dla nas waż­ne. Jeże­li bowiem poczu­je się odtrą­co­ne w drob­nej rze­czy, to czy będzie mia­ło odwa­gę przyjść z poważ­ną? Nie wie­my, co czu­je, co myśli i nie pró­buj­my zga­dy­wać, domy­ślać się. Pamię­taj­my, że każ­dy patrzy na róż­ne spra­wy przez pry­zmat swo­ich doświad­czeń i tego, jak pora­dził sobie w podob­nych sytu­acjach. Nasze emo­cje i odczu­cia mogą być zupeł­nie inne. Nie bój­my się dopy­tać, co czu­je, co myśli, stwórz­my mu bez­piecz­ny świat.

Kontakt

Beata Gro­tow­ska

Aktualności

  • Webi­nar o spek­trum autyzmu
  • Tera­pia dziec­ka w spek­trum auty­zmu
    Dziec­ko z dia­gno­zą spek­trum auty­zmu roz­wi­ja się według inne­go algo­ryt­mu, odmien­ne­go wzor­ca roz­wo­jo­we­go niż dziec­ko nie­au­ty­stycz­ne.Róż­ni­ce doty­czą wzor­ców komunikacyjno-emocjonalnych. Dziec­ko ina­czej kodu­je infor­ma­cje oraz ina­czej je prze­twa­rza i komu­ni­ku­je. Ina­czej nie ozna­cza gorzej.Przez wie­le lat ist­nia­ło prze­ko­na­nie, że naj­lep­sze, co moż­na zro­bić to nauczyć dzie­ci auty­stycz­ne funk­cjo­no­wa­nia w świe­cie osób nie­au­ty­stycz­nych. Mia­ły się dosto­so­wać, przez … Czy­taj dalej Tera­pia dziec­ka w spek­trum auty­zmu
  • Przy­sło­wia
    Poni­żej znaj­du­je się pomoc tera­peu­tycz­na dla dzieci.
  • Złość, czy agre­sja
    Poni­żej znaj­du­je się przy­go­to­wa­ne prze­ze mnie ćwi­cze­nie pomoc­ne do nauki roz­róż­nia­nia zło­ści od agresji.
  • Fakt, czy wyol­brzy­mia­nie
    Poni­żej znaj­du­je się przy­go­to­wa­ne prze­ze mnie ćwi­cze­nie on-line pomoc­ne w pra­cy ze znie­kształ­ce­nia­mi poznawczymi.
  • Jak oni się czu­ją?
    Poni­żej znaj­du­je się przy­go­to­wa­ne prze­ze mnie ćwi­cze­nie on-line pomoc­ne przy nauce roz­po­zna­wa­nia emocji.
  • Dzie­cię­ca złość
    Do moje­go gabi­ne­tu czę­sto tra­fia­ją rodzi­ce zanie­po­ko­je­ni agre­syw­ny­mi zacho­wa­nia­mi dziec­ka. Opo­wia­da­ją, że sobie nie radzą i nie rozu­mie­ją skąd w dziec­ku tyle zło­ści. Wpa­da­ją w spi­ra­lę bez­sil­no­ści i lęku. Podej­mu­ją kolej­ne dzia­ła­nia, któ­re tyl­ko nasi­la­ją pro­blem. Złość jest odbie­ra­na jako coś nega­tyw­ne­go, a prze­cież jest to taka sama emo­cja, jak każ­da inna. Potrzeb­na i waż­na. … Czy­taj dalej Dzie­cię­ca złość
  • Tre­ning umie­jęt­no­ści spo­łecz­nych
    Umie­jęt­no­ści spo­łecz­ne mają wpływ na wie­le sfer życia. Moż­na się nawet poku­sić o stwier­dze­nie, że nie ma takiej dzie­dzi­ny życia, w któ­rej nie są przy­dat­ne. Oso­by o wyso­kich kom­pe­ten­cjach spo­łecz­nych lepiej radzą sobie w związ­kach mał­żeń­skich, nawią­zu­ją trwal­sze przy­jaź­nie i są bar­dziej zado­wo­lo­ne ze swo­je­go życia towa­rzy­skie­go oraz zawo­do­we­go. Prze­cięt­ne dziec­ko naby­wa umie­jęt­no­ści spo­łecz­nych poprzez … Czy­taj dalej Tre­ning umie­jęt­no­ści spo­łecz­nych
  • ADHD — wcze­sne obja­wy
    ADHD Zespół kine­tycz­ny opi­sy­wa­ny zgod­nie z obo­wią­zu­ją­ca w Pol­sce kla­sy­fi­ka­cją ICD-10 popu­lar­nie nazy­wa­ny jest nad­po­bu­dli­wo­ścią psy­cho­ru­cho­wą lub zgod­nie z kla­sy­fi­ka­cją ame­ry­kań­ską — ADHD (zespół zabu­rzeń uwa­gi z nadak­tyw­no­ścią (attention-deficit/hyperactivity disor­der). Zabu­rze­nie to cechu­je się trud­no­ścia­mi z kon­cen­tra­cją uwa­gi, nad­ru­chli­wo­ścią i impul­syw­no­ścią w stop­niu utrud­nia­ją­cym funk­cjo­no­wa­nie dziec­ka bądź w stop­niu nie­współ­mier­nym do jego rozwoju.
  • ZABURZENIE OSOBOWOŚCI typu Bor­der­li­ne — Bor­der­li­ne Per­so­na­li­ty Disor­der
    Poję­cie zabu­rze­nia bor­der­li­ne (za­burzenie z pogra­ni­cza albo pogra­nicz­ne) do psy­chia­trii i psy­cho­lo­gii kli­nicz­nej wpro­wa­dził pod koniec lat trzy­dziestych Stern. Nazwa doty­czy­ła takie­go zaburze­nia, któ­re­go obja­wy, z jed­nej stro­ny są cha­rak­te­ry­stycz­ne dla sta­nów neu­ro­tycz­nych, z dru­giej zaś — dla psy­cho­tycz­nych. Wcze­śniej zabu­rze­nia o obja­wach cha­rak­te­ry­stycz­nych dla ner­wi­cy i psy­cho­zy nazy­wa­no: ukry­tą schi­zo­fre­nią, pseu­do­neu­ro­tycz­ną schi­zo­fre­nią, schi­zo­fre­nią ambu­la­to­ryj­na … Czy­taj dalej ZABURZENIE OSOBOWOŚCI typu Bor­der­li­ne — Bor­der­li­ne Per­so­na­li­ty Disor­der
  • Waka­cyj­ne obo­zo­we wspomnienia
  • Nie wylej­my dziec­ka z kąpie­lą, czy­li o zamie­sza­niu wokół ADHD
    Ostat­nio dość gło­śno zro­bi­ło się wokół rze­ko­me­go przed­śmiert­ne­go stwier­dze­nia przez dok­to­ra Eisen­ber­ga, iż ADHD nie ist­nie­je. Nie­ste­ty, kolej­ny raz prze­ko­nu­je­my się, że ludzie mają ogrom­ną potrze­bę doszu­ki­wa­nia się sen­sa­cyj­nych wia­do­mo­ści, nato­miast nie­zbyt chęt­nie je wery­fi­ku­ją. Bar­dzo mnie, oso­bi­ście, poru­szy­ły tego typu dzia­ła­nia. Wiem ile tru­du kosz­tu­je rodzi­ców wycho­wa­nie dziec­ka z ADHD, jak cięż­ka i dłu­go­trwa­ła … Czy­taj dalej Nie wylej­my dziec­ka z kąpie­lą, czy­li o zamie­sza­niu wokół ADHD
  • Waka­cyj­ne wspo­mnie­nia
    Lato coraz bli­żej. 🙂 W zeszłym roku bawi­li­śmy się dosko­na­le, tro­chę wspo­mnień: obóz tera­peu­tycz­ny Sulę­czy­no 2012   http://2.suleczyno-2012.adhd.org.pl/index.php/Wakacyjne-wspomnienia

Beata Grotowska

Jestem psy­cho­loż­ką, psy­cho­te­ra­peut­ką, pasjo­nat­ką psy­cho­pa­to­lo­gii i neu­rop­sy­cho­lo­gii, zwo­len­nicz­ką indy­wi­du­al­ne­go podej­ścia do każ­de­go czło­wie­ka i cało­ścio­wej opie­ki nad rodziną.

Spe­cja­li­zu­ję się w tera­pii dzie­ci, mło­dzie­ży oraz osób doro­słych i rodzin. Mam duże doświad­cze­nie w pra­cy z oso­ba­mi z zespo­łem Asper­ge­ra, ADHD i inny­mi wyzwa­nia­mi neu­ro­ro­zwo­jo­wy­mi.
Udzie­lam kon­sul­ta­cji dla rodzi­ców i nauczy­cie­li, pro­wa­dzę szko­le­nia dla spe­cja­li­stów, warsz­ta­ty dla rodzi­ców i kadry peda­go­gicz­nej. Od wie­lu lat wyjeż­dżam tak­że na obo­zy tera­peu­tycz­ne dla dzie­ci i młodzieży.

Ukoń­czy­łam 4‑letnie cało­ścio­we szko­le­nie Psy­cho­te­ra­pia zin­te­gro­wa­na z uwzględ­nie­niem sys­te­mo­wej tera­pii rodzin oraz pra­cy z dziec­kiem i mło­dzie­żą — akre­dy­to­wa­ne przez Pol­skie Towa­rzy­stwo Psy­chia­trycz­ne.
Ukoń­czy­łam rocz­ne szko­le­nie Psy­cho­te­ra­pia poznawczo-behawioralna dzie­ci i mło­dzie­ży.

Dodat­ko­wo szko­li­łam się m.in. w zakresie:

  • dia­gno­zo­wa­nia i pro­wa­dze­nia psy­cho­te­ra­pii dzie­ci i mło­dzie­ży z zespo­łem Asper­ge­ra, ADHD, zabu­rze­nia­mi lęko­wy­mi, depre­sją, PTSD, niską samo­oce­ną, pro­ble­ma­mi z zacho­wa­niem, zabu­rze­nia­mi zacho­wa­nia (u nasto­lat­ków), zabu­rze­nia­mi odży­wia­nia, tika­mi, OCD
  • wspie­ra­nia rodzi­ców w pro­ce­sie tera­pii dzieci,
  • poko­ny­wa­nia opo­ru nastolatka,
  • dia­lo­gu motywującego,
  • pra­cy z dziec­kiem krzywdzonym,
  • zacho­wań auto­agre­syw­nych u dzie­ci i młodzieży,
  • zabu­rzeń inte­gra­cji sen­so­rycz­nej u dzieci,
  • moni­to­ro­wa­nia roz­wo­ju dziec­ka narzę­dziem M‑CHAT‑R/F,
  • psy­cho­te­ra­pii opar­tej na Ana­li­zie Funkcjonalnej
  • pra­cy psy­cho­te­ra­peu­tycz­nej z pacjen­ta­mi z natręctwami,
  • psy­cho­pa­to­lo­gii,
  • Racjo­nal­nej Tera­pii Zachowania,
  • Tera­pii Skon­cen­tro­wa­nej na Rozwiązaniach,
  • pra­cy z pacjen­ta­mi z zabu­rze­nia­mi pre­fe­ren­cji seksualnej,
  • pra­cy z pacjen­ta­mi zgła­sza­ją­cy­mi myśli samobójcze,
  • sto­so­wa­nia leków w psychiatrii,
  • pra­cy z doro­sły­mi pacjen­ta­mi z dia­gno­zą zespo­łu Aspergera,
  • pra­cy z pacjen­tem z doświad­cze­niem trau­my z dzieciństwa,
  • pra­cy z pacjen­tem z poczu­ciem beznadziei,
  • pra­cy z pacjen­tem, któ­ry doświad­czył wyko­rzy­sta­nia seksualnego,
  • pra­cy z pacjen­tem „zaja­da­ją­cym stres”,
  • pra­cy z trau­mą pierw­sze­go typu.

Jestem współ­au­tor­ką książ­ki: „Codzien­ność dziec­ka z zespo­łem Asper­ge­ra okiem rodzi­ca i tera­peu­ty”, wyd. Har­mo­nia, autor­ką arty­ku­łów o pro­ble­mach dzie­ci i doro­słych z zespo­łem Aspergera.

Swo­ją pra­cę pod­da­ję regu­lar­nej superwizji.

Pomoce

Złość, czy agresja

Emo­cje. Jak oni się czują?

Fakt, czy wyolbrzymianie.

O zespole Aspergera

Stro­ny internetowe: 
Zespół Asper­ge­ra

 

Lite­ra­tu­ra: 

Autyzm i zespół Asper­ge­ra / Jadwi­ga Komen­der, Gabrie­la Jagiel­ska, Ani­ta Bryń­ska. — War­sza­wa : Wydaw­nic­two Lekar­skie PZWL, cop. 2009

Autyzm i zespół Asper­ge­ra / pod red. Uty Frith ; z jęz. ang. tł. Beata Godlew­ska. — War­sza­wa : Wydaw­nic­two Lekar­skie PZWL, cop. 2005

Codzien­ność dziec­ka z zespo­łem Asper­ge­ra okiem rodzi­ca i tera­peu­ty / Agniesz­ka Bor­kow­ska, Beata Gro­tow­ska. — Gdańsk : Har­mo­nia, 2011

Czy kochasz małe­go misia? : o wycho­wa­niu dziec­ka z zespo­łem Asper­ge­ra / Bar­ba­ra Pió­ro. — Kra­ków : Impuls, 2012 

Dzie­ci z auty­zmem i zespo­łem Asper­ge­ra : prak­tycz­ne doświad­cze­nia z codzien­nej pra­cy / Wan­da Wac­law, Ulla Alden­rud, Ste­fan Ilstedt ; tł. Mał­go­rza­ta Alek­san­dro­wicz. — Kato­wi­ce : Śląsk Wydaw­nic­two Nauko­we, 2000

Dzie­ci z zabu­rze­nia­mi łączo­ny­mi : ADHD, trud­no­ści w nauce, zespół Asper­ge­ra, zespół Touret­ta, depre­sja dwu­bie­gu­no­wa i inne zabu­rze­nia / Mar­tin L. Kut­scher, Tony Attwo­od, Robert R. Wolff ; [tł. Robert Waliś]. — War­sza­wa : Wydaw­nic­two K.E. Liber, 2007

Dzie­ci z zabu­rze­nia­mi łączo­ny­mi : trud­ne ścież­ki roz­wo­ju / red. nauk. Bar­ba­ra Win­czu­ra. — Wyd. 2. — Kra­ków : Ofi­cy­na Wydaw­ni­cza „Impuls”, 2012

Dziec­ko auty­stycz­ne z zespo­łem Asper­ge­ra : stu­dium przy­pad­ku / Alek­san­dra Maciarz, Mał­go­rza­ta Bia­da­sie­wicz. — Wyd. 2. — Kra­ków : Ofi­cy­na Wydaw­ni­cza Impuls, 2005

Dziec­ko auty­stycz­ne z zespo­łem Asper­ge­ra w szko­le i przed­szko­lu : infor­ma­cje dla peda­go­gów i opie­ku­nów / Gabrie­la Jagiel­ska. — War­sza­wa : Ośro­dek Roz­wo­ju Edu­ka­cji, 2010

Inne, ale nie gor­sze : o dzie­ciach z auty­zmem opo­wia­da­ją rodzi­ce / roz­ma­wia Grze­gorz Zalew­ski. — War­sza­wa : Wydaw­nic­two Linia, 2012

Inter­wen­cje spo­łecz­ne dla nasto­lat­ków z Zespo­łem Asper­ge­ra : prze­wod­nik komu­ni­ka­cji i socja­li­za­cji w tera­pii inte­rak­cyj­nej / John Har­pur, Maria Law­lor, Micha­el Fit­zge­rald. ; [tł. Ewa Nie­zgo­da]. — War­sza­wa : Frasz­ka Edu­ka­cyj­na, 2012

Odna­leźć Kan­sas : zespół Asper­ge­ra roz­szy­fro­wa­ny / Baron Likens. — Kra­ków : eSPe, 2012

Patrz mi w oczy : moje życie z zespo­łem Asper­ge­ra / John Elder Robi­son ; [przedm. Augu­sten Bur­ro­ughs] ; przeł. Jarek Szu­brycht. — War­sza­wa : Wydaw­nic­two Linia, 2013

Świ­ry, dzi­wa­dła i Zespół Asper­ge­ra : prze­wod­nik użyt­kow­ni­ka doj­rze­wa­nia / Luke Jack­son ; przedm. Tony Attwo­od ; [tł. Ewa Nie­zgo­da]. — War­sza­wa : Wydaw­nic­two Frasz­ka Edu­ka­cyj­na : Fun­da­cją Synap­sis, 2005

Uczeń z zespo­łem Asper­ge­ra : prak­tycz­ne wska­zów­ki dla nauczy­cie­la / Joan­na Świę­cic­ka. — Kra­ków : Impuls, 2012

Uwię­zio­ny umysł : opo­wie­ści o ludziach z auty­zmem / Peter Szat­ma­ri ; przekł. Maciek Seker­dej. — Kra­ków : Wydaw­nic­two Znak, 2007

Uro­dzi­łem się pew­ne­go błę­kit­ne­go dnia : pamięt­ni­ki nad­zwy­czaj­ne­go umy­słu z zespo­łem Asper­ge­ra / Daniel Tam­met ; przeł. Mał­go­rza­ta Mysior­ska. — Woło­wiec : Wydaw­nic­two Czar­ne, 2010

Zabu­rze­nia Sen­so­rycz­nej Inte­gra­cji u dziec­ka z zespo­łem Asper­ge­ra / Grze­gorz Bor­kow­ski. — War­sza­wa : War­szaw­ska Fir­ma Wydaw­ni­cza, 2013

Zespół Asper­ge­ra : co nauczy­ciel wie­dzieć powi­nien / Matt Win­ter ; [tł. Ewa Nie­zgo­da]. — War­sza­wa : Wydaw­nic­two Frasz­ka Edu­ka­cyj­na, 2006

Zespół Asper­ge­ra : inny mózg, inny umysł / Agniesz­ka Ryn­kie­wicz. — Gdańsk : Wydaw­nic­two Har­mo­nia, 2009

Zespół Asper­ge­ra : jak z nim żyć, jak poma­gać, jak pro­wa­dzić tera­pię / Chri­sti­ne Pre­ismann. — Sopot : GWP, 2012

Zespół Asper­ge­ra : kom­plet­ny prze­wod­nik / Tony Attwo­od. — Gdańsk : Har­mo­nia, 2013

Zespół Asper­ge­ra : księ­ga pytań i odpo­wie­dzi / Anna Budziń­ska, Mar­ta Wój­cik. — Gdańsk : Wydaw­nic­two Har­mo­nia, 2010

Zespół Asper­ge­ra : wpro­wa­dze­nie / Tony Attwo­od ; przekł. Mał­go­rza­ta Łamacz. — Poznań : Zysk i S‑ka Wydaw­nic­two, cop. 2006

Zespół Asper­ge­ra i NLD : pro­ble­ma­ty­ka doty­czą­ca zatrud­nie­nia — rela­cje i stra­te­gie / Yvo­na Fast i inni ; [tł. Marzen­na Rącz­kow­ska]. — War­sza­wa : Wydaw­nic­two Frasz­ka Edu­ka­cyj­na : Fun­da­cja Synap­sis, 2008

Zespół Asper­ge­ra w okre­sie doj­rze­wa­nia : wzlo­ty, upad­ki i cała resz­ta / pod red. Lia­ne Hol­li­day Wil­ley ; przedm. Luke Jack­son ; [tł. Mar­ta Umiń­ska, Krzysz­tof Umiń­ski]. — War­sza­wa : Wydaw­nic­two Frasz­ka Edu­ka­cyj­na : Fun­da­cja Synap­sis, cop. 2006

Zro­zu­mieć świat ucznia z zespo­łem Asper­ge­ra / Agniesz­ka Bor­kow­ska. — Gdańsk : Wydaw­nic­two Har­mo­nia, 2010

 

ARTYKUŁY Z CZASOPISM

1. Anal­fa­be­ci emo­cji / Anna Wali­gór­ska, Michał Wali­gór­ski // Cha­rak­te­ry. — 2012, nr 1, s. 76–80

2. Autyzm i Zespół Asper­ge­ra / Boże­na Zwie­rzyń­ska // Nowa Szko­ła. — 2009, nr 2, s. 55–60

3. Dziec­ko z Zespo­łem Asper­ge­ra / Mag­da Wój­cik // Reme­dium. — 2005, nr 3, dod.„Pomarańczowe Forum”, s. VIII

4. Dziew­czę­ta i kobie­ty z zespo­łem Asper­ge­ra : suk­ces czy poraż­ka w szko­le lub w pra­cy? / Agniesz­ka Ryn­kie­wicz // Edu­ka­cja i Dia­log. — 2009, nr 5, s. 18–23

5. Dziew­czyn­ka z chło­pię­cym umy­słem / Agniesz­ka Czap­czyń­ska // Reme­dium. — 2009, nr 2, s. 30–31

6. Jak roz­po­znać zespół Asper­ge­ra? / Anna Bier­nac­ka // Dorad­ca Nauczy­cie­la Przed­szko­la. — 2012, nr 10, s. 54–58

7. Kie­dy Asper­ger dora­sta razem z nami / Lee A. Wil­kin­son // Cha­rak­te­ry. — 2008, nr 12, s. 72–76

8. Moc­ne stro­ny Auty­zmu. Zespół Asper­ge­ra / Agniesz­ka Ryn­kie­wicz // Edu­ka­cja i Dia­log. — 2009, nr 2, s. 52–56

9. Na imię mam Aspie / Kry­sty­na Milew­ska // Cha­rak­te­ry. — 2007, nr 11, s. 66–69

10. Nie­pro­ste życie z Asper­ge­rem. Cz. 1 / Joan­na Świę­cic­ka // Psy­cho­lo­gia w Szko­le. — 2010, nr 1, s. 92–97

11. Rodzi­na a dziec­ko z zespo­łem Asper­ge­ra / Anna Kic, Domi­ni­ka Popiel­ska // Reme­dium. — 2010, nr 3, s. 6–7

12. Szko­ła wobec potrzeb dziec­ka z zespo­łem Asper­ge­ra : z per­spek­ty­wy doświad­czeń nauczy­cie­la — tera­peu­ty / Edy­ta Kosior // Szko­ła Spe­cjal­na. — 2009, nr 3, s. 204–217

13. W stra­chu przed świa­tem : o uczniu z zespo­łem Asper­ge­ra / Ewa Jona­kow­ska // Życie Szko­ły. — 2013, nr 8, s. 36–39

14. Zabu­rze­nia psy­chicz­ne u dzie­ci w wie­ku przed­szkol­nym : autyzm, zespół Asper­ge­ra / Iza­be­la Gelleta-Mac // Wycho­wa­nie w Przed­szko­lu. — 2009, nr 5, s. 16–20

15. Zespół Asper­ge­ra i wyso­ko­funk­cjo­nu­ją­cy autyzm : inny mózg, inny umysł / Agniesz­ka Ryn­kie­wicz // Edu­ka­cja i Dia­log. — 2009, nr 6, s. 20–25

 

pliki cookies

Stro­na jest opar­ta na sil­ni­ku Word­Press. Word­Press zapi­su­je na Waszych kom­pu­te­rach pli­ki cookies/ciasteczka. Zapi­su­je i nie mam na to wpływu.
Cia­stecz­ka prze­cho­wu­ją infor­ma­cje o bie­rzą­cej sesji. Czy­li pozwa­la­ją na pra­wi­dło­we dzia­ła­nia kla­wi­szy typu „star­sze posty” i jeże­li jeste­ście zalo­go­wa­ni pozwa­la na pamię­ta­nie o tym fak­cie. Do nicze­go inne­go wię­cej te pli­ki nie są wykorzystywane.

Może­cie tak skon­fi­gu­ro­wać prze­glą­dar­kę, aby blo­ko­wa­ła pli­ki cookie. Jed­nak w tym przy­pad­ku nie gwa­ran­tu­ję, że witry­na będzie dzia­łać popraw­nie. Pro­ce­du­ra blo­ko­wa­nia pli­ków cookie zale­ży od rodza­ju sto­so­wa­nej przez użyt­kow­ni­ka prze­glą­dar­ki inter­ne­to­wej. Odpo­wied­nie instruk­cje moż­na zna­leźć w menu Pomoc lub odpo­wied­nim menu uży­wa­nej przeglądarki.

Jeże­li wcho­dzisz na tę stro­nę i nie masz zablo­ko­wa­nych pli­ków cookie w prze­glą­dar­ce jed­no­cze­śnie zga­dzasz się na zapi­sy­wa­nie tych pli­ków na Two­im dysku.