Ostatnio dość głośno zrobiło się wokół rzekomego przedśmiertnego stwierdzenia przez doktora Eisenberga, iż ADHD nie istnieje.
Niestety, kolejny raz przekonujemy się, że ludzie mają ogromną potrzebę doszukiwania się sensacyjnych wiadomości, natomiast niezbyt chętnie je weryfikują.
Bardzo mnie, osobiście, poruszyły tego typu działania. Wiem ile trudu kosztuje rodziców wychowanie dziecka z ADHD, jak ciężka i długotrwała jest to praca. Poproszono nas o wypowiedz w tej sprawie.
Oto ona:
Co kilka-kilkanaście miesięcy wraca temat dr Eisenberga odpowiedzialnego za odkrycie ADHD, który ponoć tuż przed śmiercią przyznał, że to fikcyjna choroba. Jak środowisko specjalistów dziś odnosi się do takich rewelacji?
No cóż, istnieją środowiska w jakiś sposób zainteresowane podważaniem oficjalnych metod leczniczych. I zapewne to robią. Do tego mamy całkiem dużą grupę ludzi z paranoiczną podejrzliwością, którzy będą nieufnie patrzeć na każdy produkt, którego działania nie rozumieją. Tak samo jest ze szczepionkami. Rynek jest bardzo duży a zdesperowani rodzice wydadzą każde pieniądze mając nadzieję na szansę wyleczenia. Aby mieć dostęp do tych pieniędzy trzeba tylko podkopać zaufanie do medycyny.
Dodatkowym problemem jest to, że farmakoterapia wydaje się szalona! Mamy pozornie absurdalną sytuację, że dziecku nadpobudliwemu podajemy środek, który jest pobudzający. Czyli taki, który u dziecka przeciętnego wywołuje objawy podobne do ADHD. Gdzie tu sens, gdzie logika? Po prostu środek pobudzający stosowany typowo w przypadku ADHD „podkręca” bardziej ośrodek hamujący i w rezultacie pozwala dziecku (i dorosłemu) się wyciszyć.
W dodatku klasyczne środki uspokajające działają na ADHD’owców odwrotnie. Często stosowany przez psychiatrów lek o nazwie hydroxizinum daje u ADHD’owców wręcz katastrofalne efekty. Nie zmniejsza nadruchliwości i wyłącza rozsądek. Efekty bywają dramatyczne. A tak na koniec — Eisenberg nie był „odkrywcą” ADHD, pierwsze opisy są o kilkadziesiąt lat starsze niż opis Eisenberga.
Wreszcie są też pacjenci, mają konkretne objawy — nie ma tu chyba miejsca na fikcję?
Nie ma tutaj miejsca na fikcję, a całe zamieszanie wynika z nieudolnego i tendencyjnego przetłumaczenia omówień artykułów dr Eisenberga. Nawet nie sięgnięto do oryginalnych prac Eisenberga, bo były pisane po niemiecku. Ktoś w jednym z materiałów z rozbrajającą szczerością wyznał, że posługiwał się automatycznym tłumaczeniem tekstów!
ADHD istnieje i ma konkretne objawy zarówno u dzieci jak i u dorosłych. Tego typu komentarze wyrządzają ogromną krzywdę ludziom, którzy na co dzień muszą się zmagać z dużymi problemami. To, co dla nas jest oczywiste, oni muszą latami wypracowywać. Dodatkowo teraz każdy zapamięta jedynie głośny nagłówek, że ADHD nie istnieje, a mało kto wczyta się w dementujące to komentarze.
Zarzutem, który powraca wraz z rozmowami o fikcyjności ADHD jest chęć podniesienia zysków firm farmaceutycznych, ale , proszę mnie wyprowadzić z błędu jeśli jest inaczej — terapia farmakologiczna zwłaszcza u dzieci to chyba ostateczność i są inne metody leczenia, takie jak zajęcia terapeutyczne, a nawet odpowiednio dobrana dieta?
Oczywiście koncerny chcą maksymalizować zyski, tego nikt nie neguje. Ale jest konkurencja, ceny leków poszły mocno w dół, więc nie przesadzajmy z mafijnością koncernów.
Terapia farmakologiczna nie jest ostatecznością, bywa niezbędnym komponentem leczenia. Ale oczywiście wyłącznie połączona z odpowiednią psychoterapią i właściwymi metodami wychowawczymi. Farmakologia samodzielnie może nawet napsuć, tabletka nie wychowa dziecka. Wszelkie inne metody, czyli dieta, ziółka, suplementy mają wartość równą placebo. Są kompletnie nieskuteczne, ale za to bardzo kosztowne.
Jedno należy mocno podkreślić: samo leczenie farmakologiczne nie powinno mieć miejsca, bo jest tylko chwilowym środkiem zaradczym. Trwałe efekty dają jedynie połączone terapie.
Czy takie zarzucanie, iż mamy do czynienia z „fikcyjną chorobą” może mieć negatywne skutki?
Tak, może mieć dramatyczne skutki. Dzieci dotknięte ADHD mają często bardzo niską samoocenę. Można im ją podnieść przekonując, że ich niepowodzenia są wynikiem choroby a nie tym, że one są do niczego. Kolejna wrzutka „ADHD nie istnieje” powoduje natychmiast u tych dzieci katastrofalne zniżki samooceny i nasilenie objawów. Dodatkowo rodzice, którzy autentycznie kochają i troszczą się o swoje dzieci mogą zostać wtłoczeni w poczucie winy i zostać przekonani, że problemy ich pociech wynikają z błędów wychowawczych. Zdezorientowany, zaszczuty rodzic nie jest w stanie wychować szczęśliwego człowieka, ani w sposób właściwy pokierować jego przyszłością.
Dodatkowo, rodzice, który doświadczają bezsilności w kontaktach ze szkołą i ze specjalistami sami popadają w nerwice, depresje i fobie szkolne. Trzeba powiedzieć jasno i dobitnie: takie kampanie wywołują ludzie bez wyobraźni, którzy swoimi działaniami dewastują kruchą strukturę psychiczną dzieci dotkniętych ADHD. Dla rozładowania własnych fobii lub załatwienia interesów niszczą dzieci i ich rodziców.
Czy ludziom z ADHD w Polsce przysługują w ogóle jakieś przywileje , jak choćby szansa na przedłużony czas pisania egzaminu?
Diagnoza ADHD nic nie daje podczas egzaminów. Pozwala jedynie uzyskać zalecenia dla nauczycieli co do metod postępowania z dziećmi. Przy czym, według mnie, takie typowe zalecenia powinny być stosowane wobec wszystkich dzieci, a nie tylko wobec dzieci dysfunkcyjnych. I to jest dramat, bo szkoły wyspecjalizowały się w karaniu dzieci, a nie motywowaniu pozytywnym. Rezultaty znamy: obniżający się poziom nauczania, agresja w szkole. To są wszystko wyniki opresyjności metod szkolnych. Nie tylko dzieci z ADHD zasługują, żeby traktować je po ludzku. Dziecko z ADHD nie otrzymuje także zalecenia do nauki w klasie integracyjnej, a więc zwykle trafia do zwykłej, przeładowanej klasy, gdzie jeszcze trudniej jest mu skupić uwagę. To prosta droga do katastrofy.
ADHD to też skrót, którym ludzie żonglują coraz częściej. Wiele osób może już kojarzyć, że chodzi o pewne zaburzenia koncentracji, nadpobudliwość ruchową, ale nawet osoby, które są rodzicami dzieci u których podejrzewa się zespół ADHD często nie potrafią powiedzieć o co chodzi — to problem funkcjonowania mózgu?
Na pewno istnieją co najmniej 3 odmiany ADHD, przy czym objawy zewnętrzne wyglądają podobnie. Jedną z przyczyn jest problem w przetwarzaniu serotoniny — jednego z neuroprzekaźników. Często też u osób dotkniętych ADHD obserwuje się dysproporcje w wielkości niektórych części mózgu — te odpowiedzialne za ruchy dowolne są przerośnięte, inne, według badań G. W. Hynda i jego współpracowników z Uniwersytetu Georgia okazały się mniejsze. Obrazowo mówiąc ludzki mózg funkcjonuje na zasadzie homeostatu, czyli mechanizmu dążącego do stanu równowagi. Równowaga osiągana jest przez przeciwstawne mechanizmy dążące w przeciwnych kierunkach. Jeden inicjuje ruch a drugi go hamuje, jeden skłania nas do działania a inny do refleksji. Każdy ciągnie w swoją stronę. Wszystko jest w porządku, jeżeli te mechanizmy są w równowadze, problem zaczyna się wtedy, kiedy jeden z mechanizmów jest mniej niesprawny, wtedy drugi uzyskuje wyraźną przewagę. U ADHD’owców mechanizm hamowania jest nie do końca sprawny.
„Po prostu brak mu dyscypliny” — czy rodzice małych pacjentów często słyszą takie „diagnozy” od obcych osób?
Brak właściwej dyscypliny powoduje powikłania, ale nigdy nie powoduje powstania ADHD. W wychowaniu ADHD’owców i dzieci przeciętnych w zasadzie nie ma wyraźnych różnic. Każde dziecko potrzebuje wytyczonych granic, zdrowego zainteresowania i właściwej hierarchii w domu. Jeżeli cokolwiek z tych rzeczy jest zaburzone, to dziecko traci poczucie bezpieczeństwa i odwracają się role. Dziecko dąży do przejęcia władzy, bo wyczuwa brak takiej umiejętności u rodziców. Będzie starało się przywrócić ład tak, jak potrafi, na swój dziecięcy sposób.
I tu warto zaznaczyć, że dzieci z ADHD są dużo mniej odporne na błędy wychowawcze. Błąd rodzica, który w przypadku dziecka przeciętnego przeszedłby niezauważony, u ADHD’owca może skończyć się poważnymi problemami.
Jest wiele dzieci, które są ofiarami tzw. bezstresowego wychowania, jednak one nie mają ADHD, a są po prostu źle wychowane. Bezstresowo wychowane dziecko z ADHD rzeczywiście może sprawiać ogromne problemy.
Czy w takim razie tzw. „ostra” dyscyplina ‑czymkolwiek jest — może zmienić nadaktywne dziecko w skoncentrowanego ucznia?
Ostra dyscyplina w przypadku ADHD’owca ma zwykle skutek odwrotny do zamierzonego. Wyobraźmy sobie dziecko ze złamaną nogą, które za pomocą kar chcemy zmusić do biegania. Takie dziecko po prostu nie jest w stanie wykonać poleceń pomimo najlepszych chęci. Tak samo z ADHD’owcem, on nie jest w stanie się skoncentrować, siedzieć przy pulpicie i pisać. Nie jest, ponieważ ma pewien mechanizm mniej sprawny. I choćby nawet stać nad nim z batem, nie będzie w stanie usiedzieć spokojnie. Jeżeli dziecko będzie ostro dyscyplinowane lub bite, to być może w domu będzie mniej ruchliwe, ale za to w szkole z cała pewnością nasilą się zachowania agresywne. Dorosły stosujący przemoc okazuje swoją bezsilność, pokazuje dziecku co zrobić, gdy nie umie sobie poradzić inaczej. Dziecko bardzo szybko skorzysta z takiej nauki, bo jednak rodzic ma bardzo duży wpływ na postawę dziecka.
Mogą pojawić się również inne problemy związane z lękiem czy nawet depresją. Powstaje podstawowe pytanie: Czy chcemy mieć dziecko grzeczne, dobrze ułożone, czy kreatywne i szczęśliwe? Ważne jest, aby zaakceptować dziecko takie, jakie jest i pozwolić mu rozwijać swój potencjał, bo przecież to kreatywność jest motorem napędowym naszej cywilizacji. A największym atutem ADHD’owców jest właśnie kreatywność, w przeciwieństwie do systematyczności. Trud wychowawczy jaki ponoszą rodzice dzieci z ADHD jest ogromny, ale nie wolno nam marnować potencjału tkwiącego w tych dzieciach, dlatego my skupiamy się na pokazywaniu mocnych stron i zalet naszych podopiecznych. Rodzice przekonują się, że są metody, które się sprawdzają i codzienność wcale nie musi być taka uciążliwa. To prowadzi do wzajemnego zrozumienia i zmniejsza napięcia w rodzinie. Oczywiste jest, ze poprawia się wówczas również funkcjonowanie dziecka poza domem, a rodzic zaczyna śmielej patrzeć innym ludziom w oczy.
Jak wygląda świadomość tego czym jest ADHD i jak postępować z osobami, których dotyczy (w Polsce) — wie Pan coś na ten temat? Dużo jest miejsc, w których znaleźć można profesjonalistów , specjalistów, którzy pomogą osobom z syndromami sugerującymi takie zaburzenia i ich bliskim?
Nasza wieloletnia praca, zarówno poprzez Stowarzyszenie, a także portal ADHD.org.pl , jak i samopomocowe forum dla rodziców dzieci z ADHD przynoszą już efekty. Coraz więcej psychologów i psychiatrów już wie co to jest ADHD, jakimi lekami można wspomóc pacjentów, jakie rodzaje terapii są skuteczne. Staramy się docierać także do szkół i wszelkich placówek pracujących z dziećmi.
Z naszych obserwacji wynika, że w dużych miastach ze świadomością i dostępem do specjalistów jest już całkiem nieźle. W mniejszych ośrodkach nadal jest pustynia. Trafiają do nas po pomoc rodzice z dziećmi z odległych zakątków kraju. Oferujemy szkolenia, chętnie dojeżdżamy wszędzie tam, gdzie tylko jest potrzeba.
Odrębną sprawą jest brak w Polsce psychiatrów dziecięcych. Na cały kraj jest ich może około 20–30. Z konieczności dziećmi zajmują się psychiatrzy przygotowani do pracy z dorosłymi, co nie jest najlepszym rozwiązaniem, bo dzieci mają zupełnie inne potrzeby. W tej chwili już ten trend jest odwracany, ale miną lata zanim pojawią się nowe pokolenia psychiatrów dziecięcych i załatają istniejącą lukę. Nadal jest problem polegający na tym, że NFZ płaci tyle samo za wizytę dorosłego pacjenta i dziecka, podczas gdy dziecku trzeba poświęcić dużo więcej czasu, co czyni działalność psychiatry dziecięcego wyjątkowo nieopłacalnym hobby.
Niestety nadal funkcjonuje bardzo dużo mitów związanych z lekami i terapiami. Ale na wiele z nich nie mamy wpływu, krzewiciele terapii magicznych typu homeopatia czy ocet jabłkowy posługują się niedostępnymi dla nas sposobami myślenia.
Często zdarza się, że trafia do państwa rodzic z dzieckiem i mówi „ono na pewno ma ADHD”, tymczasem okazuje się, że jednak nie?
Do naszej Fundacji trafiają raczej rodzice, którzy przeszli już pewną drogę, mają doświadczenie z mniej lub bardziej trafnym diagnozowaniem. Czasem przychodzą rodzice zaniepokojeni nadruchliwością swojego dziecka, problemami w szkole. Staramy się ich właściwie pokierować, bo sami nie wystawiamy diagnoz honorowanych przez szkoły. Oferujemy im natomiast rozmaite zajęcia dla dzieci oraz warsztaty dla rodziców. W naszym bowiem przekonaniu, to praca z rodzicem jest kluczowa do osiągniecia sukcesu. Nasze oddziaływania na dziecko są ograniczone do kilku godzin w tygodniu, rodzic oddziaływuje na dziecko cały czas. Może wspierać lub niwelować nasze wysiłki. Ważne jest, aby to co robi wspierało pracę dziecka. Niestety znane są nam też przypadki rodziców, którzy w jakiś sposób próbują wymuszać diagnozę na psychiatrach. Tutaj zwykle niewiele możemy zdziałać.
Czy w takim razie ADHD można łatwo pomylić z innymi zespołami przypadłości?
To wszystko zależy od tego, kto diagnozuje. Ludzie, tacy jak my, od lat związani z dziećmi z ADHD i ich rodzinami mają już odpowiednie wyczucie, przez lata wypracowane metody, autorskie testy. Nie łatwo jest nas nabrać, bo trzeba wiedzieć, że nie bez znaczenia jest ogromna dostępność do wiedzy. Rodzic, który naczyta się fachowej literatury może bez problemu zasugerować lekarzowi, czy psychologowi problemy dziecka. Osoba bez doświadczenia może dać się zwieść.
Najczęściej ludziom wydaje się, że dziecko rozpuszczone, chamsko odzywające się, agresywne musi mieć ADHD. Stereotypowe skojarzenie mówi, że jeśli dziecko jest agresywne czy chamskie, to „na pewno ma ADHD”. To nie jest prawda, chamstwo nie jest objawem ADHD!
Często z ADHD współwystępują inne zaburzenia neurorozwojowe — najczęściej zespół Aspergera (ZA), ale także dysgrafia, dysleksja itp. Zespół Aspergera sprawia psychologom i psychiatrom dużo kłopotu, bo bywa, że oba zaburzenia współwystępują. Wówczas na pierwszy rzut oka najbardziej widoczne są objawy nadpobudliwości, czy zaburzenia koncentracji. To daje punkt zaczepienia i często kończy diagnostykę. Niejednokrotnie trafiały do naszej Fundacji na zajęcia terapeutyczne dzieci z diagnozą ADHD, a już po kilku spotkaniach mieliśmy pewność, że mamy pełnoobiawowy Zespół Aspergera. W Polsce mówi się o ZA od bardzo niedawna, jeszcze mało kto na pierwszy rzut oka zauważa jego cechy, z ADHD jest dużo łatwiej.
Jak się wyklucza występowanie u dziecka ADHD? czy w ogóle się da wykluczyć jednoznacznie?
Jednoznacznie wykluczyć lub potwierdzić jest bardzo trudno, choćby dlatego, że ADHD nie jest z natury swojej jednoznaczne. Są trzy objawy osiowe, które mogą występować z różnymi natężeniami. Możemy określać natężenie poszczególnych cech, ale tylko objawowo. Jednoznaczne testy polegające na badaniach EEG i MRI jeszcze są niedoskonałe albo drogie.
W zasadzie jedyną prawdziwie skuteczną metodą jest badanie mózgu post mortem, ale cóż, wtedy wynik badania nie jest już użyteczny…